do ÂściÂągnięcia - download - pobieranie - pdf - ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

śółte liście na brzozach za oknem załopotały gniewnie na wietrze, ale Julian wydawał się
całkowicie opanowany, jakby miał asa w rękawie i tylko czekał na odpowiedni moment, aby
go rzucić na stół. Podejrzani Osobnicy patrzyli to na Juliana, to na Tinsley, jakby oglądali
mecz tenisowy.
Tinsley odwróciła się twarzą do Juliana. śołądek podjechał jej do gardła, kiedy
napotkała jego spojrzenie. Brązowe oczy Juliana, zwykle ciepłe i łagodne, były wąskie jak
szparki. Wbiła paznokcie w dłonie, ukryte pod stołem. Czy Julian naprawdę jej nienawidzi?
Fakt, nie rozpieszczała go ostatnio. Ale musiała uczciwie przyznać przed sobą, \e miała cień
nadziei, \e gdy Jenny zniknie z widoku, Julian będzie ją na klęczkach błagać o wybaczenie.
Jeśli jednak Julian z nią skończył, to niewykluczone, \e przypadnie mu w udziale taki sam
nieszczęsny los jak Jenny.
- Oczywiście zakładasz, \e to ja jestem tutaj tą złą. Tak szybko jesteś gotów bronić
niewinności Jenny - powiedziała spokojnie. Obróciła się i ponad stołem spojrzała Jenny w
twarz. Jenny odpowiedziała zbuntowanym spojrzeniem i nie miała zamiaru odwracać wzroku.
- Jenny, mo\e powiesz wszystkim, co narysowałaś we wtorek na lekcji pani Silver?
Callie przygryzła wargi i wstrzymała oddech. Bała się spojrzeć na Easy'ego, choć
czuła, \e chłopak wbija w nią wzrok. Z twarzy Jenny odpłynęła cała krew. Rozchyliła, a
następnie zamknęła usta, jak ryba bez wody. Widać było, \e rozpaczliwie stara się dociec,
skąd Tinsley wie o rysunku przedstawiającym po\ar. Naprawdę sprzyjało im szczęście.
Według planu Chloe miała przekonać dziekana o winie Jenny. Ale poniewa\ Marymount
postanowił, \e uczniowie sami zadecydują, kto jest winny, dobrze się stało, \e Jenny była na
tyle głupia, aby narysować coś tak obcią\ającego. I \e Chloe była na lekcji i to widziała.
Powiedziała im o tym rysunku wczoraj wieczorem na imprezie. Chocia\ Callie czuła, \e nie
jest w porządku wobec Jenny, to jednak uwa\ała, \e nie narysowałaby czegoś takiego, gdyby
nie chciała podświadomie przyznać się do wywołania po\aru.
Twarz Jenny przybrała odcień niezdrowej szarości. Callie przypomniała się lekcja
biologii w dziesiątej klasie, kiedy musieli zrobić sekcję \aby. Twarz Brett przybrała wtedy
identyczny kolor, po czym Brett puściła potę\nego pawia na stół laboratoryjny.
- Jezu, przecie\ to był tylko rysunek - odezwała się nagle Alison, która siedziała
naprę\ona jak struna. Widać było, \e boi się prowokować Tinsley, ale ta zerknęła znowu na
Jenny. Na twarz dziewczyny wracały powoli normalne kolory.
- Co przedstawiał ten rysunek? - Benny Cunningham spoglądała to na Tinsley, to na
Jenny, nie wiedząc, po której stronie się opowiedzieć. W końcu jej brązowe oczy spoczęły na
Tinsley.
Tinsley zało\yła ręce i wyglądała tak, jakby tylko czekała, a\ ktoś zada jej właśnie
takie pytanie.
- Och, to był tylko szkic płonącej stodoły. A w środku dwoje ludzi, którzy się całują -
dorzuciła od niechcenia, pozwalając, aby te słowa zawisły w powietrzu.
Callie ze świstem wciągnęła powietrze. Starała się zachowywać jak osoba do głębi
zaszokowana. Nie miała zdolności aktorskich, ale niewykluczone, \e było to najwa\niejsze
przedstawienie w jej \yciu.
- Kim byli ci dwoje? - zapytał Easy, wyraznie zaniepokojony.
Callie gapiła się w milczeniu na długą rysę na stole konferencyjnym. Pomyślała, \e
tak rozpaczliwie chciał się wydostać z pokoju, \e walczył o to pazurami.
- Ty zadałeś pytanie - ciągnęła Tinsley z południowym akcentem, kładąc zaciśnięte
dłonie na stole i podnosząc się z fotela. Szmaragdowa suknia spowijała w iście królewski
sposób jej szczupłą, doskonałą figurę. Pochyliła się groznie do przodu i wyglądała jak młoda
prawniczka, która nawet na ojcu Easy'ego zrobiłaby silne wra\enie. - A Jenny udzieli na nie
odpowiedzi.
Callie czuła, jak gniew Easy'ego pali ją do \ywej skóry. Język miała tak cię\ki, jakby
ktoś jej wsadził do buzi zimną, mokrą gąbkę. Poczuła, \e tym razem to ona mo\e
zwymiotować na stół. Wiedziała, \e Easy jest zły, i zaczęła się zastanawiać, czy cała ta
sprawa jest tego warta. Jednak za daleko zabrnęła, aby teraz zawrócić.
- A skąd wiesz o rysunku? - zapytała stanowczo Jenny, odzyskując w końcu mowę. -
Szpiegowałaś mnie? - Wło\yła w te słowa taki ładunek gniewu, na jaki była w stanie się
zdobyć, ale wcią\ czuła lęk przed Tinsley. Czy wszyscy myślą, \e skoro narysowała płonącą
stodołę, to musiała ją puścić z dymem w rzeczywistości? To jakiś totalny absurd. Ale
absurdem była te\ cała ta sytuacja.
- Zaprzeczasz temu? - Tinsley chodziła wzdłu\ okna jak prokurator w telewizji.
Jenny miała wra\enie, \e Tinsley czekała na ten moment. Mo\e wypatrywała go od
chwili, gdy postawiła swoje doskonałe buty Fendi z powrotem w kampusie i odkryła, \e [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • goeograf.opx.pl