[ Pobierz całość w formacie PDF ]
stanął koło niej, szepnął:
Przypomina sobie.
Zrozumiała. Azy napłynęły jej do oczu. Skinęła głową, i wyciągnęła drżącą dłoń ku
bratu. Geoffrey ujął tę dłoń i przyciągnął Elizabeth do siebie. Otoczył ją ramieniem i we
troje ruszyli dalej.
Elizabeth wsparła się na mężu. Już się nie bała, że brat jest ciężko ranny. Ramię
Geoffreya uspokajało ją i dawało poczucie bezpieczeństwa. Była to chwila rozejmu.
Zjednoczyli się na ten moment, by wspólnie ofiarować pocieszenie dziecku. Bez słowa
doszli do domu.
Thomas, nie wychylaj się upomniała chłopca Elizabeth. Spadniesz z dwóch pięter
i rozbijesz sobie głowę.
Malec zignorował zakaz i nadal wytykał znaczną część ciała przez okno sypialni.
Od czasu do czasu opluwał niczego nie spodziewające się ofiary, a w przerwach
chichotał tak, jak potrafi chichotać bezgranicznie czymś zachwycony siedmiolatek.
Geoffrey otworzył drzwi komnaty akurat na czas, by usłyszeć, jak Elizabeth mówi do
chłopca:
Jeśli natychmiast stamtąd nie zejdziesz, to poskarżę milordowi i milord będzie
bardzo się gniewał. A jak go poproszę, to sprawi ci solidne lanie.
Grozba poskutkowała, bo chłopiec zeskoczył na posadzkę, przy okazji przewracając
stołek, którym przedtem posłużył się jak drabiną.
Może milord cię nie posłucha powiedział Thomas, znów chichocząc. Czasami
lubił wyprowadzać siostrę z równowagi, szczególnie gdy znudziły go zakazy
i ograniczenia.
Posłucha. Zapewnienie podziałało z piorunującą siłą. Thomas raptownie się
odwrócił, wytrzeszczył oczy na Geoffreya i spurpurowiał.
Geoffrey spojrzał na niego z groznie zmarszczonym czołem, a potem zwrócił się do
żony. Nie zdradzając wyrazem twarzy swych sympatii w tym sporze, spytał poważnie:
To co, żono, mam sprawić mu cięgi czy nie?
Elizabeth wiedziała, że Geoffrey żartuje. Zawczasu dostrzegła złociste ogniki w jego
oczach. Omal się nie roześmiała, ale uprzytomniła sobie, że braciszek patrzy na nią
w wielkim skupieniu.
Muszę to przemyśleć, mężu powiedziała, udając, że naprawdę nad tym duma.
Od wczoraj ten oto mój nieznośny braciszek narobił mnóstwo rwetesu. Nalał Gerardowi
miodu do hełmu...
Myślałem, że go to rozbawi przerwał jej wyraznie zakłopotany Thomas. Nie lubił,
gdy wytykano mu grzeszki i przewiny w obecności nowego pana.
Geraldowi nie wydało się to ani trochę zabawne stwierdziła Elizabeth, zachowując
maskę powagi i stanowczości. Dzisiaj Roger zabronił mu wychodzić z naszego pokoju,
bo próbował ujeżdżać psy. A teraz... dokończyła ...jest nieposłuszny i do tego pluje na
twoich strażników, panie. Co sądzisz o takim zachowaniu?
Geoffrey pokręcił głową i zmierzył wzrokiem chłopca, stojącego przed nim
z pochyloną głową. Minęło zaledwie pięć dni, odkąd malec odzyskał pamięć i w tym
krótkim czasie nastąpiła u niego całkowita przemiana. Thomas szalał jak dziki, nie
bacząc na niebezpieczeństwa, a przynajmniej dwa razy dziennie ktoś ratował go od
niechybnej śmierci.
Co powiesz na swoją obronę? spytał chłopca.
Chciało mu się śmiać, ale nie odważył się tego okazać.
Dziecko powinno wiedzieć, że są granice, których nie wolno mu przekroczyć, jeśli
kiedykolwiek chce zostać rycerzem. Poza tym, myślał Geoffrey, gdybym się choćby
uśmiechnął, to sam zebrałbym cięgi od żony.
Thomas przykląkł przed nim na jedno kolano, z ręką na sercu. Zerknął na pana, żeby
sprawdzić, czy ten dramatyczny gest zrobił dobre wrażenie. Stwierdził jednak, że
olbrzym nadal ma gniewną minę. Zamknąwszy oczy, powiedział więc:
Bardzo przepraszam i obiecuję tego więcej nie robić.
W jego głosie pobrzmiewała szczera nadzieja.
Jesteś bardzo niezdyscyplinowany. Zastanawiam się, jak chcesz kiedyś zostać
rycerzem oświadczył Geofrrey.
Wstań teraz i chodz za mną. Znajdę ci zajęcie, żebyś nie mógł dalej psocić.
Mężu, czy mogę zamienić z tobą kilka słów? To cicho zadane pytanie podziałało
na niego jak najczulsza pieszczota.
Poczekaj na mnie na dole przy schodach nakazał chłopcu. Gdy tylko drzwi za
malcem się zamknęły, wybuchnął śmiechem.
To naprawdę nie jest śmieszne stwierdziła poirytowana Elizabeth. Ojciec
pozwalał mu dokazywać jak zrebięciu. I teraz Thomas nie ma pojęcia o manierach.
Nie jest tak zle odparł Geoffrey. Powoli nauczy się, co i kiedy ma robić.
Sara powiedziała mi, mężu, że kazałeś zacząć pakowanie zmieniła temat
Elizabeth. Co...
Chciałem ci o tym powiedzieć dziś wieczorem, gdy zostaniemy sami odrzekł.
Wciąż jeszcze był bardzo ostrożny w rozmowach z niedawno poślubioną żoną, bo bardzo
cieszyło go zawieszenie broni i za nic nie chciał go zerwać. Wyruszymy do mojego
zamku za dwa tygodnie.
Najpierw muszę załatwić sprawę poza Montwright. Zwiadomie zataił przed żoną,
dokąd się wybiera i po co. To nie potrwa długo. Chcę, żebyś przed moim powrotem
przygotowała się do wyjazdu.
A Thomas? spytała Elizabeth, lękając się odpowiedzi. Splotła dłonie na plecach,
żeby mąż nie dostrzegł ich drżenia.
Zostanie tutaj z dziadkiem, który tymczasem będzie jego opiekunem wyjaśnił
Geofrrey. Nie chcę na razie zabierać go z otoczenia, które dobrze zna. Dość miał
ostatnio zmian. Uśmiechnął się, widząc zaskoczenie żony. Czyżbyś uważała mnie za
potwora, który nie liczy się z uczuciami chłopca?
Wcale nie szepnęła Elizabeth, odwzajemniając uśmiech. Myślę, że postępujesz
bardzo rozsądnie.
Od następnego lata Thomas zamieszka u nas. Tymczasem powinienem zdążyć
poprzybijać do podłogi cały mój majątek, żeby go nie zniszczył.
Uśmiechnęła się jeszcze szerzej. Skinęła głową na znak zgody i powiedziała:
Czyli nie wyślesz mojego brata do króla? Zmieniłeś zdanie?
Zmieniłem przyznał Geoffrey. Musiał też przyznać, że przyjemnie było ją
trzymać przy sobie. Pogłaskał Elizabeth po głowie i dodał: Ostatnio, jak widzę,
zmieniłem poglądy w wielu sprawach.
Na przykład? zainteresowała się Elizabeth, nie przestając się do niego uśmiechać.
Już, już miał odpowiedzieć, ale żona wspięła się na palce i pocałowała go, zanim
zdążył cokolwiek powiedzieć. Odpowiedział podobnym muśnięciem warg, potem jeszcze
jednym i jeszcze.
Na przykład w sprawie okazywania mi uczuć powiedział w końcu.
Przyzwyczaiłem się do twojej bezwstydnej wylewności, naturalnie mając na względzie,
że jest to silniejsze od ciebie.
Elizabeth roześmiała się, oczy jej zabłysły. Geofrrey znał tę minę, spodziewał się
więc żartu albo chytrze zastawionej pułapki. O tak, pomyślał. Zaczynam ją dobrze znać.
Myślisz, że nie można ci się oprzeć?
Prawdę mówiąc, wcale tak nie myślałem, póki nie zjawiłaś się w moim życiu
odparł. Blizna odstrasza wiele osób powiedział, gdy zaczęła go delikatnie całować
wzdłuż tej pozostałości z dawnych czasów. Ale ty...
%7łona dotarła ustami do płatka jego ucha, a on całkiem zgubił wątek. Nie mógł sobie
przypomnieć, na czym skończył. Ciepły oddech Elizabeth budził w nim pragnienie.
Skończ z tymi figielkami, żono zażądał. Jest dzień, muszę dopilnować wielu spraw.
Usiłował okazać stanowczość, ale wiedział, że nic z tego nie wyszło.
Elizabeth odsunęła się trochę i obdarzyła go przeciągłym, uwodzicielskim
spojrzeniem.
O tak, mężu szepnęła. Wiele jest do zrobienia.
Geoffrey znów chwycił ją w ramiona i chciwie pocałował.
Jesteś niezdyscyplinowana, żono westchnął.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]