do ÂściÂągnięcia - download - pobieranie - pdf - ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

trzema kobietami.
- O, Polly, dobry wieczór - powiedziała pani Smith lekko podniesionym głosem.
109
S
R
Jest zdenerwowana, pomyślała Polly. Nie jest pewna, czy słyszałam, co mówiły, czy
nie.
Polly powitała je radośnie.
- Musiałam sprawdzić piec - powiedziała. - Wypalamy naczynia na wystawę.
Panie się wybierają, prawda? Może zdecydują się panie na zajęcia? - pytała
uśmiechając się lekko.
- Droga Polly - powiedziała omdlewającym głosem panna Smathers - bardzo się
interesujemy tym twoim uroczym pomysłem. Niezwykle dzielnie sobie z tym radzisz,
zwłaszcza że twoja mama tak zle się czuje. Ale ten twój młody człowiek musiał ci
przecież pomagać.
- Mój młody człowiek, proszę pani? Chyba nie całkiem rozumiem - w świetle
lampy kobiety dostrzegły otwarte szeroko ze zdumienia oczy Polly.
- Moja droga, nie bądz tak zaniepokojona. Miałam na myśli tego człowieka,
który pracuje w nowej fabryce. Bardzo chciałabym go poznać.
- Jeśli przyjdzie pani w sobotę, na pewno go pani spotka - Polly była pełna
godności. - Liczymy na obecność wielu osób i mam nadzieję, że wszyscy będą chcieli
zapisać się na lekcje.
- Przyjdziemy, kochanie - głos pani Smith nie dzwięczał już zaskoczeniem. -
Jeannie mówi, że zmieniłaś tę ruderę w bardzo przyjemną pracownię. Ale lepiej nie
licz, że te stare ręce wezmą się za glinę! - roześmiała się.
- Ja może się zapiszę - stwierdziła panna Smathers. - Może. Moja kochana mama
mawiała, że ważne jest, by ludzie z wiekiem uczyli się nowych rzeczy. To pozwala
dłużej pozostać młodym.
- Przepraszam, ale muszę sprawdzić piec - powiedziała Polly. Obeszła budynek;
twarz jej pałała, a ręce lekko drżały, gdy wsuwała klucz do zamka. Weszła do środka i
zajrzała przez wziernik do środka chłodnego już pieca. Nie dostrzegła jednak nic
wyraznego. Słyszała jeszcze głosy pań żegnających się przed budynkiem. Zastanowiła
110
S
R
się, ile jeszcze uszczypliwych komentarzy wywoła jej pracownia, całe przedsięwzięcie
i znajomość z Joshem i Svenem.
Podeszła do drzwi i zobaczyła, że we frontowej pracowni gaśnie światło.
Usłyszała potem kroki panny Sweetzer na pokrytej żwirem ścieżce. Chwyciła szybko
torbę z zakupami i wybiegła z fabryki.
- Panno Sweetzer... - zawołała. - Proszę poczekać!
Panna Sweetzer doszła już do swego samochodu, a za nią szła ścieżką panna
Meeker.
- Witaj, Polly - powiedziała ciepło panna Sweetzer. - Tak mi się zdawało, że
widzę u ciebie światło. Miło jest mieć sąsiadów. Jak ci leci?
Panna Meeker wsiadła do samochodu i zdecydowanie zamknęła za sobą drzwi.
- Dziękuję, bardzo dobrze. Oczywiście nadal mamy mnóstwo pracy przed
sobotą, a po kolacji razem z Joshem będziemy wyładowywać piec. Bardzo by nam
było miło, gdyby panie mogły przyjść i pomóc nam w ostatnich przygotowaniach.
- To bardzo miłe z twojej strony, Polly...
- Czy nie miałyśmy jechać dziś wieczór do pani Smith, by zobaczyć tę nową
książkę o sztuce? - panna Meeker nie mogła dać wyrazniej do zrozumienia swojego
stosunku do całej sprawy.
- To może poczekać, Mattie. Przyjedziemy tutaj pózniej, by zobaczyć, jak radzą
sobie nasi nowi sąsiedzi.
Polly ruszyła z powrotem w kierunku świateł pracowni. Po drodze minęła pień
drzewa, na którym Kevin powiesił latarnię w wieczór przyjęcia. Teraz wraz z
Tommym założyli światło, które oświetlało nową tablicę:  Studio One".
Polly poczuła nagły niepokój. Dziś wieczór wszystko się okaże. Rozładują piec,
ustawią stoły na wystawę i przygotują wszystko.
- Wcale nie jestem głodna - powiedziała do siebie. - Ale mogę pojechać do
domu na kolację. Chłopcy przyjadą tutaj pózniej.
111
S
R
W powietrzu unosił się zapach opadłych liści. Ludzie wracali do domu na
kolację, a Polly czuła, że żyje.
Rozdział 14
Kiedy Polly weszła do domu, wszyscy siedzieli przy stole.
- Chodz! - zawołała Vicky. - Zostawiliśmy talerz dla ciebie. Jest w piekarniku.
Zaraz ci przyniosę.
- Jak się ma gwiazdę za siostrę, to nawet warto przychodzić do domu i odwalać
za nią robotę - stwierdziła Tish. - Wszyscy, dosłownie wszyscy mówią o mojej
siostrze.
- Gdzie mama? - spytała Polly dostrzegając puste krzesło u szczytu stołu.
- Nie czuje się najlepiej - odpowiedział Tommy. - Ale jeśli chcesz znać moje
zdanie, odpoczywa przed sobotnim zamieszaniem w Studio One.
Vicky wyskrobała resztki deseru, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • goeograf.opx.pl