[ Pobierz całość w formacie PDF ]
najspokojniej jak potrafiła.
Zapewniam panią, że nie. Obiecałem szczerość i będę wobec państwa szczery.
Zarzucała nam pani nielegalne działanie, utrzymywanie w tajemnicy przed pacjentami
eksperymentów. Wasza obecność tutaj jest przykładem pierwszych zmian. Dokładnie
opowiem, jak wyobrażamy sobie współpracę z doktorem, i chętnie podzielimy się zyskami.
Ultra uznała to za próbę przekupstwa, ale nie zareagowała, licząc, że Robert również tego
nie zrobi.
Niemal każdy przypadek łączy się w naszych badaniach z bardzo interesującą
opowieścią historyczną. Między nami mówiąc, przez te wszystkie lata stałem się już
historykiem amatorem. Profesor uśmiechnął się. Ale do rzeczy. Jak mówiłem, do tej pory
rzadko udawało się nam trafić na postać odnotowaną w historii, ale już kilkanaście razy
nawiązaliśmy kontakt z predominantami znającymi, i to dość blisko, wybitne postacie
historyczne. Pan przechowuje w sobie informacje jednego z nich.
Czechowicz przełknął głośno ślinę. Wasyłyszyn wyczuł jego przyspieszony oddech.
Takie postacie ciągnął mogą być nawet bardziej przydatne niż te znane nam z
historii. Dlatego jest pan tak cenny. Przy okazji jest pan lekarzem, a to jeszcze zwiększa
pańską wartość.
Drzwi sali otworzyły się i w progu stanął nie znany Ultrze ani Robertowi młody człowiek
w białym fartuchu, ale profesor, nie odwracając się, uniósł znacząco palec i chłopak
błyskawicznie zniknął, zamykając za sobą cicho drzwi.
Historia pańskiego predominanta sięga szesnastowiecznej Turcji, w której rządził sułtan
Kanuni, znany historii jako Sulejman Wspaniały. To jeden z najwybitniejszych władców
osmańskich, za jego panowania imperium osmańskie osiągnęło chyba największe rozmiary.
Znałem Sulejmana Wspaniałego?! wyrwało się Czechowiczowi.
Nie. Znał pan... to znaczy, pański predominant znał niejaką Roksolanę, wziętą w jasyr
Ukrainkę, pózniejszą ukochaną żonę Kanuniego. Roksolana była piękną kobietą, która
niespodziewanie zawładnęła całkowicie uczuciami sułtana, odsuwając w cień wszystkie
rywalki. Delikatna kochanka stała się z czasem bezwzględnym politykiem torującym synowi
Selimowi drogę do tronu po Sulejmanie. Proszę sobie wyobrazić, że ten wielki władca,
którego rządy były na ogół mądre i sprawiedliwe, kazał pod wpływem Roksolany
zamordować swojego syna Mustafę, aby Selim mógł bez przeszkód objąć tron. Nie była to
jedyna ofiara ponętnej Ukrainki. Stojący na jej drodze wielki pasza, jak i kilku innych,
również zginęli, starając się zapobiec dojściu do władzy Selima. Mimo ogromnych wpływów
Roksolana chciała mieć pewność. Jak się chyba domyślacie, przez lata spędzone na dworze
zdążyła zgromadzić ogromny majątek i ukryć go, aby mógł zostać wykorzystany do walki o
tron po śmierci sułtana.
Kim wobec tego był mój predominant? spytał niepewnie Czechowicz.
Za chwilę uspokoił go profesor. Najpierw o tak zwanej międzynarodowej
działalności Roksolany. %7łona sułtana ochoczo korespondowała z polskim królem Zygmuntem
II Augustem, ale nie to jest najważniejsze. Najważniejsza jest tu osoba polskiego posłańca,
który dostarczał te listy, a był nim właśnie pański predominant, czy, jak wolą niektórzy, pan
w jednym ze swoich poprzednich wcieleń. Zdążyliśmy się już dowiedzieć, że z czasem
zdobył on niezwykłe zaufanie Ukrainki i być może jako jedyny wiedział, gdzie ukryty jest jej
majątek. Dał też kawalerskie słowo honoru, że gdyby Roksolana zmarła przed swoim mężem,
dopilnuje, aby Selim miał środki do ewentualnej walki o tron.
Sny... westchnął cicho Robert.
Wiem przytaknął niespodziewanie Wasyłyszyn. Pacjenci, którzy przeszli próby,
miewają dziwne, niezwykle wręcz realne sny. To efekt uboczny, ale niegrozny dla zdrowia.
Podejrzewamy, że pobudzona świadomość predominanta przebija się do podświadomości
pacjenta, eksponując się w marzeniach sennych.
Roksolana... powiedział wolno Czechowicz, patrząc nieruchomo na przeciwległą
ścianę, jakby w ogóle nie zwrócił uwagi na to, co mówił przed chwilą profesor.
Zdumiewające było ciągnął Wasyłyszyn że zaufała polskiemu szlachcicowi.
Poniekąd mogło to być jeszcze zrozumiałe. Jej ojczyzna była wówczas podzielona między
Polskę a Litwę i właściwie stanowiliśmy z większością Ukrainy jedno państwo. Najbardziej
jednak zadziwiający był fakt, co wiemy z prób z panem, doktorze, że o swoim skarbie nie
powiedziała głównemu zainteresowanemu, czyli Selimowi. Zobowiązała posłańca do
przekazania mu tej wiadomości dopiero po śmierci Sulejmana, gdyby oczywiście sama
umarła przed nim.
To trochę dziwne zauważyła trzezwo Ultra.
Możliwe, ale jest kilka przesłanek świadczących o tym, że postępowała słusznie. Selim
był utracjuszem i człowiekiem miałkiego charakteru. Roksolana dobrze o tym wiedziała. Być
może liczyła, że z czasem dorośnie i dojrzeje. Na razie jednak chciała, aby pieniądze były
bezpieczne. Profesor przerwał na chwilę. Spojrzał na nieruchomą wciąż twarz Roberta i
pokiwał nieznacznie głową. Niestety podsumował jej nadzieje spełzły na niczym.
Zmarła pięć lat przed mężem, a pamięć posłańca sięga tylko roku po jej śmierci.
Wnioskujemy z tego, że musiał umrzeć lub zginąć niedługo po niej. Na ile się
zorientowaliśmy, był niezwykle honorowym szlachcicem i nikomu nie wyjawił tajemnicy.
Niestety, nie chce jej wyjawić także nam. Skarb Roksolany wciąż czeka więc na swojego
odkrywcę. Selim, mimo że w końcu odziedziczył tron, najprawdopodobniej nigdy o majątku
matki się nie dowiedział. Gdy został władcą, wbrew temu, co sądziła Roksolana, nie był mu
on zresztą potrzebny. Był fatalnym sułtanem, za jego panowania Turcja poniosła szereg klęsk
i straciła większość wpływów w Europie. Widząc, że zarówno Ultra, jak i Robert chcą coś
powiedzieć, Wasyłyszyn uniósł rękę i dobrotliwie się uśmiechnął. Wiem, co myślicie
powiedział szybko ale proponuję, byśmy dali sobie trochę czasu. To niesamowita okazja, w
dodatku bardzo młody predominant, co zwiększa szansę znalezienia skarbu. Wiecie wszystko,
co was dotyczy. Nie rozmawiajmy już teraz o tym. Proszę was tylko, żebyście dokładnie
wszystko przemyśleli.
Nie wiemy wszystkiego zaprzeczył zdecydowanie Czechowicz, czym wyraznie
zaskoczył Ultrę. Odczekał chwilę, mierząc wzrokiem Wasyłyszyna, i spokojnie, ale z
wyczuwalną determinacją spytał: Jak do was trafiłem, profesorze? Skąd mnie wzięliście?
Nigdy nie byłem z własnej woli w tym instytucie.
Wasyłyszyn nie odpowiedział od razu. Po raz pierwszy w trakcie tej rozmowy wstał i
wolno przeszedł się po sali z rękami założonymi z tyłu.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]