[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Poczekaj. Porozmawiajmy o tym.
- Moi rodzice mieli rację - odparła, kręcąc głową. - Ile czasu
musiałoby minąć, by coś, co poszłoby nie tak, uznać za dowód
klątwy? Jakaś kłótnia albo niepowodzenie w interesach. Zacząłbyś się
zastanawiać, czy to nie moja sprawka. - Otarła łzę z policzka. - Bez
240
RS
względu na to, czego bym chciała, ciąży na mnie przeszłość, historia.
Od tego nie da się uciec, Dan. Ty też tego nie możesz zrobić. - W jej
oczach lśniły łzy, ale głos był silny i pewny. - Różnimy się. Marzenia
i nadzieje tego nie zmienią. W końcu to zrozumiałam. Nie doceniłam
rodziców i Trella. Jeśli myliłam się w tylu sprawach, prawdopodobnie
myliłam się też co do niego. Mam mnóstwo do naprawienia.
Schyliła się i pogłaskała Kumpla. Ten wyciągnął łapę i
przygwozdził jej rękę pazurami. Dan również złapał ją za rękę.
- Nie rób tego. Poczekaj trochę. Musimy porozmawiać. Podeszła
do nich Diana i położyła dłoń na ramieniu Celeste.
- Przeszłość to przeszłość, Celeste. Nie niszcz przyszłości z
powodu mojej głupoty i rozgoryczenia twojej matki.
Dan uścisnął rękę Celeste. Miał wrażenie, że tkwi w gabinecie
luster. Gdziekolwiek spojrzał, wszędzie widział cierpienie i smutek.
- Powiedziałaś, że klątwa nie istnieje, Utrata ciebie będzie
dowodem, że jest prawdziwa. Nieważne, czy odejdziesz dlatego, że
mnie nie kochasz, czy dlatego, że to właśnie uważasz za słuszne.
Rezultatem będzie złamane serce. Pomyśl Celeste stanów się nad
przyszłością Nad tym co mamy razem zbudować
Celeste wzięła Kumpla na ręce,
- Po raz pierwszy od bardzo dawna widzę wyraznie moją
przyszłość. Wiem, co powinnam zrobić. Najpierw pojadę z Kumplem
do weterynarza, a potem wrócę do domu, do mojego ludu. Wypełnię
obowiązki, jakie nakłada na mnie urodzenie. Ja... - przerwała, a po jej
241
RS
policzkach znowu popłynęły łzy. - Dan, muszę to zrobić. Uszanuj
moją wolę i nie próbuj mnie od tego odwieść.
Dan puścił jej dłoń. Wydawało mu się kiedyś, że nigdy nie
przeżyje bólu większego niż wtedy, gdy powiedziano mu, że Shawna
nie żyje. A teraz wiedział, że cierpienie może mieć różne barwy i
odcienie. A przecież nie pozostało mu nic innego, jak pozwolić jej
odejść. Całe życie ktoś próbował nią kierować, naginać do swoich
planów i decyzji. Długo walczyła o wolność. Była wolna. Nawet jeśli
zdecydowała się teraz odejść i złamać mu. serce.
Celeste odwróciła się i wyszła. Trell poszedł za nią i zamknął
cicho drzwi.
242
RS
ROZDZIAA OSIEMNASTY
Au! Doktor Doolittle zawsze obchodził się ze mną delikatniej. A
ten weterynarz na co dzień zajmuje się chyba krowami. Aua! Ale
twierdzi, że będę żył. Może powinienem udawać bardziej chorego, bo
wtedy udałoby mi się zatrzymać Celeste na ranczu? Rzecz w tym, że
sam nie wiem, co robić. Rzadko zdarza się taka sytuacja w życiu
superdetektywa, kiedy zagadka zostaje rozwiązana, lecz zakochani się
rozchodzą. Nigdy nie przypuszczałem, że Celeste wróci do Lomar i
wyjdzie za Trella.
Chociaż to nie jest zły facet. Nieco władczy, ale dzielnie
wkroczył do akcji, kiedy przyszło co do czego. Zależy mu na Celeste,
choć nie do końca wie, jak to okazać. Problem w tym, że to nie jest
odpowiedni mężczyzna dla bogini. Celeste należy do Dana. Widać to
jak na dłoni. A więc co powinienem zrobić? Celeste już zadzwoniła
do matki i poleciła rozpocząć przygotowania do ślubu. Zamierza
wyjść za tego człowieka jak najszybciej, zanim stchórzy albo zacznie
się nad tym zastanawiać. To błąd, fatalna pomyłka. I jeśli ktoś może ją
powstrzymać, to chyba tylko ja.
Pytanie tylko, jak. Być może jakaś szansa nadarzy się podczas
ceremonii. Podsłuchiwałem telefoniczną rozmowę i coś mi się zdaje,
że jedzenie będzie takie, jakie lubię. Ach, i tańce! Cała uroczystość
nie może się jednak skończyć prawdziwym ślubem,chyba że na scenie
pojawi się Dan. W takim razie zadbam o to, żeby go nie zabrakło.
243
RS
Celeste śledziła teksański pejzaż przesuwający się za oknem. Do
Lomar czekała ich daleka droga. Czuła się niezręcznie w towarzystwie
Trella. Wciąż na niego zerkała. Nie doceniała go, dopiero teraz to
zrozumiała.
- Przepraszam cię, Trell. Byłam niesprawiedliwa. Kiwnął głową.
- To częściowo i moja wina. Nigdy nie wiedziałem, jak się do
ciebie zbliżyć. Dawno temu, jeszcze w szkole, chciałem zaprosić cię
na randkę, ale się bałem. Byłaś taka poważna i taka piękna. Kiedy
zdałem sobie sprawę z tego, że się w tobie zakochałem, zwróciłem się
do twojego ojca w sprawie małżeństwa. Powinienem był najpierw
porozmawiać z tobą, dać ci szansę poznania mnie. Zwiat się zmienia,
nawet dla nas.
Usłyszała w jego głosie tęskną nutę. Nie mogła powstrzymać się
od uśmiechu,
- Zwiat się zmienia. Kobiety z mojego pokolenia nie chcą się
zgodzić na całkowitą zależność od ojców i mężów.
- Całe nasze życie się zmieni. Zrezygnowaliśmy z wędrowania i
stworzyliśmy osiadłą społeczność. Zmiany będą następować
stopniowo. To naturalna rzecz. Ja się nie skarżę. Po prostu trudno to
chwilami zaakceptować. - Odwrócił się do niej i uśmiechnął ciepło. -
Czuję się staro i trochę niepewnie.
Celeste go rozumiała. Przyszło jej do głowy, że sama jest
kobietą nowego typu w swojej rodzinie - niezależną i silną, radzącą
sobie samodzielnie w świecie interesów. Ale to była pomyłka. W
końcu była córką swojej matki. Bunt sprawił, że jej lud zrobił krok do
244
RS
[ Pobierz całość w formacie PDF ]