do ÂściÂągnięcia - download - pobieranie - pdf - ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Victory nie pojechała specjalnie, aby to do niego doszło?
Podobno twierdzi, że ma zamiar samodzielnie wychować dziecko. Gdyby go nienawidziła, to czy
chciałaby zatrzymać przy sobie jego syna, który stale by jej o nim przypominał? Może więc jednak
coś do niego czuje.
Jaka szkoda, że w swoim czasie nie wyznał jej, iż ją kocha, tylko czekał, aż ona powie mu pierwsza.
To nic -
teraz jej powie, zaraz gdy ją zobaczy.
30
Christina przez cały ranek starała się unikać Estelle, gdyż nie mogła znieść szczęścia dziewczyny ani
świadomości, że kocha Philipa. Dopiero póznym popołudniem Kareen i Estelle wybrały się do
Halstead po zakupy, a John zamknął się w swoim gabinecie, aby przejrzeć księgi rachunkowe
majątku.
W domu panowała cisza. Christina postanowiła schronić się z książką w salonie, mając nadzieję, że
w ten sposób przestanie myśleć o Estelle i Philipie.
Nadaremnie. Ciągle wyobrażała sobie, jak oni się całują lub trzymają za ręce. A niech tego Philipa
piekło pochłonie!
- Christino, muszę z tobą porozmawiać - usłyszała głos Tommy'ego Huntingtona.
Wstała z kanapy i podeszła do kominka, szeleszcząc czerwoną aksamitną spódnicą.
- Nie spodziewałam się ciebie przed wieczorem, 247
Tommy - zwróciła mu uwagę. - Czy stało się coś tak ważnego, że aż musiałeś przyjść wcześniej? -
Stała odwrócona do niego tyłem i udawała, że przestawia figurki na gzymsie kominka.
- Rozmawiałem dziś rano z Johnem. On też jest zdania, że powinniśmy się pobrać. Nie odmawiaj mi,
Christino. Kocham cię i proszę, abyś została moją żoną.
Christina westchnęła ciężko. Wiedziała, że twierdzącą odpowiedzią zadowoli wszystkich z
wyjątkiem siebie. Nawet Johnsy przekonywała ją ostatnio, że za mąż nie wychodzi się z miłości,
tylko z rozsądku, więc wystarczy, jeżeli pan Tommy ją kocha.
- No więc dobrze, Tommy, wyjdę za ciebie, ale nie mogę obiecać...
Chciała dodać:  ...że cię pokocham", ale zbladła jak śmierć, gdy usłyszała znajomy, niski głos:
- Powiedziano mi, że mam syna, droga pani. Czy to prawda?
Tommy wpił palce w ramiona Christiny, ale była zbyt wstrząśnięta, aby poczuć cokolwiek. Puścił ją
i odwrócił
się twarzą do nieznajomego, podczas gdy Christina szukała oparcia w gzymsie kominka, bo nogi się
pod nią uginały.
- Kim pan jest? - zaatakował frontalnie Tommy. -
I jakim prawem pan pyta moją narzeczoną, czy ma pan syna?
- Nazywam się Philip Caxton. Panna Wakefield mo
że sobie być pańską narzeczoną, ale ta sprawa nie dotyczy pana. Zwróciłem się z pytaniem do
Christiny i żądam odpowiedzi.
- Jak pan śmie? - rozsierdził się Tommy. - Christino, znasz tego człowieka?
Christina w tej chwili miała prawdziwy zamęt w głowie. Powoli odwróciła się do Philipa i na jego
widok 248
zmiękły jej nogi. Nic a nic się nie zmienił - pozostał tym samym człowiekiem, którego pokochała.
Chętnie podbiegłaby do niego i zarzuciła mu ramiona na szyję, aby na zawsze zatrzymać go przy
sobie. Zniechęcała ją do tego zimna zawziętość w jego spojrzeniu i oschły chłód w głosie.
- No więc jak, proszę pani? Mam syna czy nie?
Christina zdrętwiała ze strachu, tak groznie brzmiał
jego głos. Oprócz strachu poczuła jednak również złość, bo jakże on mógł tak beznamiętnym tonem
pytać o własne dziecko?
- Nie, panie Caxton - odpowiedziała przekornie. -
To ja mam syna, nie pan.
- Pozwoli więc pani, że inaczej sformułuję pytanie: Czy to ja spłodziłem pani syna?
Christina odgadła, że znalazła się w sytucaji bez wyj
ścia. Paul na pewno powiedział mu o narodzinach dziecka, a Philip dokładnie sobie obliczył i nabrał
przekonania, że mogła je począć tylko z nim. Zresztą wystarczyło spojrzeć na Philipa Juniora, aby nie
mieć wątpliwości, czyim jest synem.
Opadła na najbliższe krzesło, starając się unikać wzroku obu panów, którzy czekali na odpowiedz.
- Christino, czy to prawda? - wykrztusił Tommy. -
Czy ten człowiek jest ojcem twego dziecka?
- Tak, Tommy, to prawda - wyszeptała Christina.
- Jak śmiał pan tu przyjechać, panie Caxton? - zaatakował go frontalnie Tommy.
- Przyjechałem tu po mojego syna, a panu radzę się nie wtrącać.
- Po twojego syna?! - wykrzyknęła Christina, zrywając się na równe nogi. - Nigdy go nie chciałeś, a
teraz nagle chcesz?
- Obawiam się, Christino, że kiedyś zle mnie zrozumiałaś. Mówiąc, że nie po to przywiozłem cię do
obozu, 249
aby płodzić z tobą dzieci, nie miałem na myśli tego, że nie uznałbym dziecka, gdybyś je poczęła.
- Ale ja... - zaczęła Christina, lecz urwała w pół zdania, bo w drzwiach pojawił się John.
- Co mają znaczyć te krzyki? - spytał surowo, ale na widok Philipa uśmiechnął się zachęcająco i od
razu zmienił ton. - O, Philipie, nie spodziewałem się, że tak prędko znów cię zobaczę. Cieszę się, że
przyjąłeś moje zaproszenie. Estelle będzie zachwycona.
- Chryste, czyście wszyscy zwariowali? - nie wytrzymał Tommy. - Johnie, czy wiesz, kim jest ten
człowiek?
To ojciec dziecka Christiny!
Uśmiech znikł z twarzy Johna.
- Czy to prawda, Christino? - spytał.
- Tak - wyszeptała z lękiem.
- Niech to wszyscy diabli! - John walnął pięścią o ścianę. - A ja zdążyłem się z nim zaprzyjaznić!
Christino, mówiłaś przecież, że ojcem dziecka jest Arab!
- Bo Philip jest pół-Arabem, a ja ci powiedziałam, że on ma jeszcze jedno imię! - odkrzyknęła
Christina tym samym tonem.
- Tak? Pozwól ze mną na chwilę! - ryknął John, zwracając się do Philipa.
- Johnie, przecież dałeś mi słowo! - histeryzowała Christina.
- Crissy, pamiętam dobrze obietnicę, którą na mnie wymogłaś, ale chciałbym pomówić z Philipem na
osobności, w moim gabinecie - wyjaśnił John już znacznie łagodniejszym tonem, po czym obaj
opuścili salon.
Kiedy znalezli się w gabinecie, John nalał koniaku do kieliszków i jeden podał Philipowi. Sam
usiadł za swoim biurkiem, na taborecie obitym czarną skórą.
- Po coś tu w ogóle przyjeżdżał? - zadał retoryczne pytanie. - Miałbym pełne prawo oskarżyć cię o
uwiedzenie mojej siostry!
250
- Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie - odparł spokojnie Philip. - Dowiedziałem się od brata, że
urodził
mi się syn, i przyjechałem tutaj, aby poprosić Christinę o rękę i zabrać ją wraz z dzieckiem do domu
w Benfleet.
Przed chwilą podsłuchałem jednak, że przyjęła oświadczyny tego zarozumiałego szczeniaka, więc
małżeństwo nie wchodzi w grę. Chciałbym jedynie odzyskać swojego syna.
- Christina nigdy go nie odda!
- No to pozwól mi tu zostać, dopóki jej nie przekonam, by zmieniła zdanie. Myślę, że mnie rozumiesz.
Jestem zamożnym człowiekiem, a ten chłopiec jest moim jedynym dziedzicem. Będzie mu lepiej, jeśli
ja wezmę go pod opiekę.
- Wybacz, ale czegoś nie pojmuję. Jesteś przecież dobrze urodzonym dżentelmenem, więc jak mogłeś
porwać damę i uczynić z niej swoją kochankę? - wypalił
John. Philip się uśmiechnął, gdyż John zapytał dokładnie o to samo, co jego brat. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • goeograf.opx.pl