do ÂściÂągnięcia - download - pobieranie - pdf - ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

właśnie Mike'a.
- Wyprowadził interes wuja na prostą - zachwalał go Jerry. - Paru
biznesmenów z klubu jazzowego uważa go za geniusza finansów.
Stephie zgadzała się z opinią męża.
- Nie przejmuj się jazzem. W tym klubie można znalezć naprawdę
wpływowych ludzi - mówiła. - Wcale bym się nie zdziwiła, gdyby na
saksofonie grywał prezydent - zachichotała. - Ale do rzeczy. Mike jest
miły, solidny i naprawdę zna się na pieniądzach, czego nie można, niestety,
powiedzieć o tobie. Gdybyś nie prowadziła tej firmy tak świetnie,
radziłabym ci, żebyś w ogóle zrezygnowała.
Zdecydowała się więc na Mike'a. Spotkali się następnego dnia i
rozmawiali przez dwie godziny o interesach. Zrobiło się pózno i Mike
zaproponował kolację. Myślała, że zacznie się do niej zalecać. Nie miała
jednak nic przeciwko temu. Wydawał jej się tak różny od mężczyzn,
których znała.
38
R S
Mike nie zalecał się do niej tego wieczora. Przede wszystkim
powiedział, że oczekuje od niej pełnego zaufania. Serce Lucy zabiło
mocniej, wkrótce jednak okazało się, że chodzi o zmiany, które zamierza
wprowadzić w firmie. Mike zaczął rysować na żółtym firmowym papierze
jakieś wykresy i diagramy, których nie rozumiała. Zgadzała się na
wszystko, kiwając głową. Zadał jej wówczas jedno osobiste pytanie, i to
nie to, którego oczekiwała:
- Na co pani wydaje swoje pieniądze?
Odpowiedz nie zrobiła na nim większego wrażenia. Za to Lucy była
oczarowana. To spotkanie zmusiło ją do przemyśleń i przewartościowań.
Dojrzałość i zdecydowanie Mike'a sprawiły, że ona sama poczuła się
znacznie poważniejsza, chociaż pózniej, w małżeństwie, Mike
wielokrotnie zarzucał jej, że jest zbyt dziecinna.
Nagle usłyszała ciche westchnienie. Emily wciąż stała przy biurku,
tuląc do piersi niczym ukochane dziecko książkę przychodów i rozchodów.
- Zostaw to, Emily - powiedziała. - Zajmę się tym jutro.
W rocznicę ślubu, dodała w myśli, i znów pogrążyła się we
wspomnieniach.
- Rozmowa na drugiej linii, panie Powell - usłyszał głos sekretarki.
Mike oderwał się na chwilę od rzędów cyfr. Siedział nad nimi od
rana, jednak nie mógł się skoncentrować na pracy. Spojrzał na telefon, a
potem na kalendarz. Czyżby to była ona? Czy pamiętała?
- Dziękuję, Ann - rzucił do głośnika i sięgnął wolno po słuchawkę.
Przez chwilę zastanawiał się, co powiedzieć. Wszystkiego
najlepszego w rocznicę ślubu? Bzdura! Powinien raczej delikatnie
39
R S
nawiązać do tego, co ich kiedyś łączyło. Może zacząć od pierwszego
spotkania w restauracji albo...
Niestety dzwonił ktoś inny. Mike nawet nie próbował ukryć
rozczarowania. Zamienił parę słów z kolegą, a następnie bez pożegnania
odłożył słuchawkę.
Co go opętało, żeby przeprowadzić się w pobliże Lucy? Popełnił
niewybaczalny błąd, za który przyjdzie mu słono zapłacić. Nawet nie
zauważył, że połamał cienki ołówek, którym zawsze na początku wpisywał
wyniki obliczeń do ksiąg.
Do pokoju weszła jego sekretarka. Zatrzymała się i spuściła głowę.
Nigdy się tak nie zachowywała. Mike zmarszczył brwi.
- O co chodzi? - spytał.
- Papiery Warner Agency - bąknęła nieśmiało. Początkowo jej nie
zrozumiał, ale po chwili pokiwał głową.
- Przysłała je pocztą?
- Nie. Przyniosła sama. - Ann również użyła tej formy, chociaż
zwykle mówiła o Lucy  pani Warner".
Nie zdąży. Drzwi windy zamknęły mu się przed nosem. Mike rzucił
się w kierunku schodów. Czternaście pięter, pomyślał. Przecież to
szaleństwo. Nawet nie wie, co powie, gdy się spotkają na dole.
Pędził jak burza. Musiał przypomnieć sobie stare, uniwersyteckie
czasy, kiedy uprawiał biegi. Oczywiście nie miał szans w wyścigu z
szybkobieżną windą. Liczył jednak na to, że kilka osób będzie chciało
wsiąść i wysiąść po drodze.
Na dole musiał przystanąć, żeby złapać oddech. Poprawił krawat i
przygładził zwichrzone włosy. Wytarł też krople potu, które wystąpiły na
czoło. Dopiero wówczas zdecydował się na spotkanie.
40
R S
Nie znalazł jej przy windzie. Zaczął się rozglądać bezradnie dokoła.
W końcu dostrzegł znajomą sylwetkę tuż koło obrotowych drzwi. Zasłoni-
ła mu ją na chwilę grupa biznesmenów w ciemnych marynarkach. Chciał
krzyknąć, ale nie mógł.
Lucy cofnęła się, mając nadzieję, że Mike zdecyduje się na pogoń. Z
nerwowej reakcji Ann domyśliła się, że jest w biurze. Spojrzała na
roześmianych biznesmenów. Jej wcale nie było do śmiechu.
Mike patrzył z przerażeniem w stronę kręcących się wokół własnej
osi drzwi, za którymi przed chwilą zniknęła Lucy. Zrozumiał, że już jej nie
dogoni.
W ten sposób uczcili pierwszą rocznicę ślubu.
ROZDZIAA 3
Stephie Benson już od dłuższego czasu siedziała naprzeciwko wuja
Mike'a. Słuchała go uważnie. W końcu wyciągnęła dłoń, dając znak, że
ona również chce coś powiedzieć. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • goeograf.opx.pl