do ÂściÂągnięcia - download - pobieranie - pdf - ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Wszystko zepsułem, prawda?
- Nie - zaprzeczyła Elana, a kiedy Brock skrzywił się z powątpiewaniem,
najwidoczniej jej nie wierząc, wzruszyła ramionami. - Może i tak, ale Lacey ma
silniejszy charakter, niż ci się wydaje.
Brock opadł ciężko na kanapę i zgarbił się jak człowiek, który odniósł
porażkę.
- Miałaś rację. Nie powinienem wyciągać sprawy tych sznytów. Nie wiem,
co chciałem przez to osiągnąć.
Elana przysiadła się do niego.
- Nie sądz się zbyt surowo - zaczęła. - Przeprowadziłeś się tutaj, żeby
wspierać brata i Lacey. To się liczy.
Brock powoli potrząsnął głową.
- Straciłem cierpliwość i zacząłem na nią krzyczeć. Nic dziwnego, że wzięła
nogi za pas.
- Wiesz coś bliższego o niej i jej rodzinie? - Elana zmieniła temat. - Skąd
pochodzi?
R
L
T
- Nie mam pojęcia. Nigdy nic nie mówiła o swojej przeszłości. Mnie
naprawdę interesuje, co się z nią dzieje - dodał i spojrzał na Elanę. - Przejmuję
się losem jej i dzieciaka. Martwię się o Joela, chociaż wkurzył mnie swoim wy-
jazdem.
- To zupełnie zrozumiałe, nie sądzisz? - spytała Elana cichym głosem,
wzięła dłoń Brocka i uścisnęła ją, żeby dodać mu otuchy.
Brock uniósł ich złączone dłonie do ust i wargami lekko musnął jej palce.
Pod wpływem tej łagodnej pieszczoty dreszcz przeszedł jej po plecach. %7ładna
siła nie zmusiłaby jej do zostawienia go teraz samego.
- W tej samej sekundzie, kiedy uświadomiłem sobie, że Lacey zniknęła,
pomyślałem o tobie. Już drugi raz ratujesz mnie z opresji.
Elana poczuła suchość w ustach, ale spróbowała się uśmiechnąć.
- Już ci mówiłam, że zawsze z chęcią ci pomogę.
Brock zamknął oczy i odchylił się na oparcie kanapy. Elana poszła za jego
przykładem. Zamierzała zostać jeszcze tylko kilka chwil, lecz Brock otoczył ją
ramieniem i przyciągnął do siebie. Był to miły gest. Pocieszający, podnoszący
na duchu. Wiedziała, że powinna pojechać do domu, lecz miała ochotę zostać.
Przyjemnie było tak siedzieć razem.
Powieki same jej się zamknęły, a serce zapragnęło tego, co niemożliwe.
Kiedy kilka godzin pózniej promienie słońca wpadające przez niezasłonięte
okna obudziły go, Brock spostrzegł, że noc spędził na kanapie z Elaną w ob-
jęciach. Zasnęli na siedząco, lecz pózniej musieli instynktownie przyjąć
wygodniejszą pozycję i wyciągnęli się obok siebie.
Brock wiedział, że powinien się odsunąć, szczególnie teraz, kiedy bliskość
Elany i waniliowy zapach jej ciała rozgrzewały mu zmysły. Miło było trzymać
ją w ramionach. Nawet bardziej niż miło. Bosko.
R
L
T
Pragnąłjej. Bardziej niż jakiejkolwiek kobiety wżyciu. Powziął mocne post-
anowienie trzymania się od niej z daleka, lecz widział, że toczy ze sobą
przegraną walkę. Bo wcale nie chce trzymać się od niej na dystans. Lubi z nią
pracować. Działając ramię w ramię, wspólnymi siłami uratowali życie Janey. To
tchnęło w niego nadzieję. Uświadomiło mu, jak świetnie się ze sobą rozumieją.
A może wystarczyłoby mu tylko z nią być?
Wdychając zapach jej ciała, Brock leżał bez ruchu z obawy, że mógłby
zakłócić tę rajską chwilę. Gdy Elana poruszyła się, mocniej przytuliła do niego i
położyła mu dłoń na piersi, wstrzymał oddech. Ciepło płynące poprzez jej palce
przenikało przez cienki materiał koszuli. Modlił się, aby się nie obudziła.
Jeszcze nie teraz.
Palce Elany zaczęły delikatnie pieścić jego skórę, wykonywać powolne ko-
liste ruchy. Brocka ogarnęła fala pożądania. Przeżywał katusze, lecz za skarby
świata nie chciałby znalezć się w innym miejscu.
Elana znowu się poruszyła, wargami musnęła jego podbródek. Uświadomił
sobie, że niewykluczone, że ona wcale nie śpi. Czy to możliwe?
Po tym wszystkim, co wydarzyło się w ciągu ostatnich dwudziestu czterech
godzin, czy to możliwe, by naprawdę nie spała? %7łeby pragnęła go tak bardzo,
jak on jej?
Bojąc się odetchnąć, pogładził jej ramię. %7łałował, że nie może sprawić, aby
bawełniana koszulka jakimś czarodziejskim sposobem zniknęła i mógł dotykać
jedwabistej skóry tej kobiety. Koniuszkami pałców musnął piersi, a ona pod
wpływem tej delikatnej pieszczoty instynktownie wygięła plecy w łuk.
Brock uniósł głowę i spojrzał z góry na twarz Elany, chcąc się upewnić, że
nie śpi i że doskonale wie, co się z nią dzieje. Ich spojrzenia spotkały się, więc
teraz już był pewien, że Elana milcząco zachęca go, aby nie przestawał. Pochylił
głowę i przywarł wargami do jej ust. Palce Elany zacisnęły się na materiale jego
koszuli, lecz nie po to, by go odepchnąć, lecz przeciwnie, żeby go przy sobie
R
L
T
zatrzymać, gdy początkowo nieśmiało, potem coraz odważniej zaczęła oddawać
mu pocałunek.
R
L
T
ROZDZIAA DZIESITY
Serce Brocka wypełniło się nadzieją. Pocałował Elanę goręcej i żarliwiej.
Pragnął jej bardziej niż powietrza. Gorąco bijące od jej ciała kusiło. Wsunął jej
dłoń pod koszulkę, dotknął gładkiej miękkiej skóry, lecz wtedy Elana
zesztywniała i odsunęła się od niego.
- Zaczekaj - szepnęła.
Zaczekać? Zmusił się do oderwania od niej ust, chociaż każdy nerw jego
ciała się przeciwko temu buntował. Uniósł głowę, spojrzał na Elanę i również
szeptem spytał:
- Co się stało? Coś nie tak?
- Nic i wszystko. - Elana odepchnęła go od siebie, a on niechętnie wypuścił
ją z objęć. Przeczesała dłonią włosy i wyznała: - Nie mogę tego zrobić.
Brock próbował zebrać rozbiegane myśli. Czy mu się tylko zdawało, czy
przed chwilą oddawała jego pieszczoty i pocałunki?
- Nie mogę uwierzyć, że zasnęłam - ciągnęła Elana. - Jest strasznie pózno.
Muszę wracać do domu.
Nie wiedział, czym ją spłoszył, że nagle zaczęła żałować pocałunku, które-
mu się tak spontanicznie poddała. A teraz na dodatek unika jego wzroku. Dlac-
zego? Położył jej rękę na ramieniu, żeby ją zatrzymać.
- Mam się usprawiedliwiać? Przepraszam, nie chciałem zrobić niczego,
czego byś sobie nie życzyła, czym czułabyś się skrępowana?
R
L
T
Elana wyrwała mu się, wstała i zaczęła wygładzać ubranie.
- Nie czuję się skrępowana - oświadczyła, chociaż rumieńce na jej policz-
kach przeczyły słowom. - Nie chcę tylko, żebyś myślał, że zostałam właśnie po
to.
- Zasnęliśmy - tłumaczył. - To nie przestępstwo.
Przyglądał się jej i stopniowo zaczęło do niego docierać, że spała dłużej, niż
mu się zdawało. Pocałunek sprawił jej rozkosz, lecz potem on posunął się
odrobinę za daleko. Jego wina, nie jej. Ale po tym pocałunku nie chciał, żeby
wychodziła.
- Zjesz ze mną śniadanie? - zaproponował i również wstał. - Będę
potrzebował podwiezienia do szpitala dziecięcego - dodał.
- Aha. - Zawahała się. Przypominała spłoszoną łanię. - W takim razie
dobrze. Oczywiście podrzucę cię do szpitala. To po drodze.
- Aazienka jest na końcu korytarza. W szafce znajdziesz nową szczoteczkę
do zębów.
Bardzo chciał coś zrobić, by Elana się odprężyła. Wbrew jej zapewnieniom
wiedział, że jest skrępowana i było mu z tego powodu przykro.
- Dzięki.
Kiedy Elana zniknęła w łazience, Brock potarł twarz. Cieszył się, że ma [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • goeograf.opx.pl