do ÂściÂągnięcia - download - pobieranie - pdf - ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

was żyje?
Wujaszek zaczął opowiadać, jak się żyje. Tymczasem komendant posłał po wino. Przynieśli
czerwone wino i świetne, smażone na oliwie sardele. A potem wujaszek zaczął opowiadać o
partyzantce w Puszczy Kampinoskiej, a komendant o partyzantce w górach Zlatiboru. Co chwila
padał gęsty trup, pękały granaty, a hitlerowcy wiali, gdzie pieprz rośnie. I zupełnie zapomnieli o
dziewięćdziesięciu tysiącach dinarów. Pieniądze nie mają znaczenia, gdy w lesie walczy się z
okupantem i w każdej chwili grozi śmierć. Wtedy myśli się, żeby przeżyć do następnego dnia i dać
łupnia wrogowi. I śpiewa się pieśni partyzanckie.
Zpiewali więc na zmianę. Wujaszek  Rozszumiały się wierzby płaczące , a komendant
 Zlatibore, ti moj  ; wujaszek  Serce w plecaku , a komendant  Gde moja lubow, moja? A potem
padli sobie w objęcia i powiedzieli, że do końca życia będą wielkimi przyjaciółmi.
Tam w Użicach milicja staje na głowie, w Kolaśinie cementuje się przyjazń polsko-
jugosłowiańska, wróg hitlerowski został rozgromiony, tylko my, niestety, dalej byliśmy bez
pieniędzy.
Wyszliśmy jednak z posterunku pokrzepieni na duchu. Komendant przyrzekł, że gdy tylko otrzyma
wiadomość o znalezieniu pieniędzy, zaraz da telefonogram do wszystkich posterunków. Więc nie ma
się o co martwić. Trzeba tylko dopytywać się na posterunkach o wynik poszukiwań.
Wróciliśmy pod hotel  Zagora do naszego poczciwego mamuta. Patrzymy, a tam tłum, jakby
przyjechał sam cesarz Etiopii, Haile Selasie, albo wytrysło nagle spod ziemi zródło ropy naftowej.
Ciekaw byłem, co też się stało, więc przecisnąłem się przez ciżbę i własnym oczom nie chciałem
wierzyć. Okazało się, że to wcale nie Haile Selasie ani nowe zródło ropy naftowej, tylko nasz
poczciwiec mamut wzbudził taką wielką sensację.
Udałem więc, że nie jestem żadnym siostrzeńcem właściciela przedpotopowego mercedesa ani
nawet dalekim krewnym - byłem zwykłym gapiem i razem z innymi dziwiłem się, skąd przed
nowoczesnym hotelem znalazł się taki dziw techniki!
Wujaszek miał jednak charakter. Nie wyparł się mamuta. Przeciwnie, z miną wynalazcy prochu
podszedł do samochodu, otworzył drzwiczki, usiadł za kierownicą i spojrzał na tłum jak na dzikich
Zulusów.
- I co? - zapytał wyzywająco, a potem widząc, że w tłumie znajdują się i cudzoziemcy, powtórzył
pytanie w kilku europejskich językach. Gdy ryknął wreszcie po niemiecku, z ciżby wysunął się
starszy jegomość w okularach, baryłkowaty, gładko wygolony, uśmiechnięty i pełen podziwu dla
naszego mamuta. Zbliżył się do wujaszka i zaczął z nim rozmawiać po niemiecku. A wujaszek gadał
jak z nut, jakby razem z mlekiem matki ssał formułki gramatyki niemieckiej.
Nie rozumiałem naturalnie ani słowa, ale po minach wywnioskowałem, że była to rozmowa pełna
kurtuazji i uprzejmości, coś w tym rodzaju:  - Jak zdrowie pańskiej babci? - Dziękuję, wszyscy w
domu zdrowi. A pogodę mamy nadzwyczajną!
Najłatwiej zawsze rozmawiać o pogodzie, nawet po niemiecku. Pomyliłem się jednak. Za chwilę
wujaszek wytaszczył się z mamuta, otworzył maskę i razem ze swym rozmówcą zajrzeli we wnętrze
samochodu. Stali nad nim jak dwaj lekarze nad umierającym pacjentem. Kiwali głowami, mieli
zatroskane twarze i szczery żal w oczach.
Wreszcie wujaszek zdecydowanym ruchem rzucił kapelusz do wnętrza wozu, fajkę wsadził w
kieszeń i, jakby nigdy nic, wlazł pod samochód. Jegomość uczynił to samo.
Po chwili usłyszałem tubalny głos wujaszka:
- Marcin, podaj no skrzynkę z narzędziami.
Nie mogłem już dłużej udawać gapia. Byłem znowu siostrzeńcem właściciela przedpotopowego
samochodu, więc oczy wszystkich spoczęły na mnie. Cóż miałem robić! Podałem z tylnego siedzenia
skrzynkę z narzędziami, ale chciałem zapaść się przy tym pod ziemię, bo nie znoszę takich widowisk.
Udałem więc, że mnie zainteresował hotel i widok na pełne dziwnego uroku szczyty Bjelasicy, i [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • goeograf.opx.pl