[ Pobierz całość w formacie PDF ]
rozmowę ze służącą. Wyraznie było mu to nie w smak.
- Widzę, że nie tylko ja wybrałam się na spacer - dodała, uchwyciwszy nieszczęśliwe
spojrzenie służącej.
- Tak, spotkaliśmy się przypadkiem - odparł masztalerz i chrząknąwszy, zerknął
ostrzegawczo na dziewczynę. - Zdaje się, że zamierzałaś nazbierać ziół?
- Wątpię. Bez koszyka? - ucięła Birgit i nie pozostawiając masztalerzowi złudzeń, że uda
mu się wyłgać, rzekła wprost: - Przypadkowo usłyszałam twoje niedwuznaczne oskarżenia wobec
mojego ojca - ciągnęła.
Masztalerz poluzował nerwowo kołnierzyk. Dziewczyna poczerwieniała gwałtownie i
oparta o drzewo z trudem powstrzymywała się od płaczu.
- Musiała mnie panienka zle zrozumieć. Przecież ja nikogo o nic nie oskarżałem.
- Nie? - Birgit zrobiła krok w jego stronę i uniosła lekko brodę.
Hannah wróciła, pomyślał masztalerz przerażony. Pamiętał, że zmarła dziedziczka była
bezwzględnie sprawiedliwa i nie zachowywała się ulegle wobec mężczyzn, jak większość kobiet.
- Przed chwilą padło wiele oskarżeń. Póki co, nie mam problemów ze słuchem.
- Proszę w takim razie wyjaśnić, o co pannie Birgit chodzi! - Masztalerz nie zamierzał tak
łatwo przestać udawać.
- Otóż słyszałam, że zarzuciłeś służącej rozwiązłość i oskarżyłeś ją o kłamstwo, gdy
wskazała, kto jest ojcem dziecka, które nosi. Jestem zdumiona. Zawsze uważałam ciebie za silnego
mężczyznę, który nie ucieka od odpowiedzialności jak pies z podkulonym ogonem.
Masztalerz wzdrygnął się, jakby ktoś wymierzył mu cios, nim zdążył jednak odpowiedzieć,
Birgit podjęła na nowo:
- To dość nędzne, żeby policzkować kobietę za to, że mówi prawdę.
W tym samym momencie Birgit zdała sobie sprawę, że nie zdoła zmusić masztalerza, by
przyznał się do ojcostwa. Nie może mu nakazać, by zapewnił dziewczynie dach nad głową i wikt
ani by zaopiekował się maleństwem. Jedyne, co mogła uczynić, to wymierzyć mu dotkliwą karę,
równoznaczną z utratą posady w majątku. Czy rzeczywiście chciała tego? Nie lepiej po prostu po-
móc dziewczynie?
Zmrużyła oczy w wąskie szparki i popatrzyła na masztalerza, który najwyrazniej nie miał jej
nic więcej do powiedzenia. Zrozumiał jednak, że nie ujdzie mu to na sucho.
- Myślę, że ojca zainteresuje to, co się o nim mówi, a potem sam wyciągnie stosowne
konsekwencje. Póki co, proszę wracać do pracy.
Dziewczyna dygnęła i w jednej chwili zniknęła. Masztalerz jednak ociągał się. Krew
odpłynęła mu z twarzy, która przy jego siwych włosach wydawała się jeszcze bledsza. Odchrząknął
i zaśmiał się nerwowo, mówiąc:
- Proszę mnie nie oceniać zbyt surowo, panno Birgit. Służę w Sorholm od ponad trzydziestu
lat i nigdy nic mi nie zarzucono. Jeden błąd nie może chyba zniweczyć dorobku całego życia?
- Największym błędem i to nie do wybaczenia jest to, że zaprzeczasz prawdzie i próbujesz
postawić dziewczynę w złym świetle. To podłość.
- Ale ja mam żonę i dzieci, które muszę chronić.
- Powinieneś o tym wcześniej pomyśleć! - Birgit odwróciła się, uznając rozmowę za
zakończoną. Rzuciła jeszcze tylko na odchodnym: - Chyba muszę porozmawiać z ojcem. Zbyt
wiele w tym wszystkim niejasności.
- Po prostu tak mi się tylko wyrwało - tłumaczył się masztalerz błagalnym tonem. - Nie
miałem nic złego na myśli, wymieniając malarza i dziedzica. Człowiek w zdenerwowaniu mówi
różne bzdury. Po co to drążyć?
Birgit zatrzymała się i bez słowa puściła go przodem.
Wydało jej się podejrzane, że tak gorliwie usiłuje wytłumaczyć swoje insynuacje. %7łe też nie
mam żadnej mądrej przyjaciółki, z którą odważyłabym się o tym porozmawiać, pomyślała z żalem.
Wnet masztalerz zniknął jej z oczu. Birgit kroczyła wolno w stronę jeziora, a gdy wyszła z
leśnego cienia poczuła gorące słoneczne promienie. Spacerkiem okrążyła jezioro, a potem
nazbierała kwiatów do koszyka. Wyraznie odwlekała rozmowę z ojcem. Z przyjemnością prze-
chadzała się wśród rabatek, wybierając najpiękniejsze i najbarwniejsze okazy kwiatów. Latem w
salonach zawsze powinny stać świeże kwiaty w wazonach, pomyślała. Tego życzyłaby sobie mama.
Segregując kwiaty, myślała o tym, co insynuował masztalerz. Czyżby ojciec zabawiał się ze
służącymi? Co do Wilhelma wydawało jej się to całkiem możliwe, ale żeby ojciec zniżał się do
takiego poziomu, trudno jej było uwierzyć. I to tak krótko po śmierci mamy...
Birgit zawsze uważała masztalerza za szlachetnego i szczerego człowieka. Może naprawdę
wypowiedział te słowa w desperacji i zdenerwowaniu? Może lepiej przemilczeć i nie mówić o tym
ojcu? Ale nie omieszkam wyrazić swojej opinii na temat jego odpowiedzialności, pomyślała
stanowczo. Trudno, ojciec musi wysłuchać, co o tym sądzę.
Uspokojona weszÅ‚a po schodach na piÄ™tro i postanowiÅ‚a napisać najpierw do Åshild, a
potem porozmawiać z ojcem. A wieczorem, zanim położy się spać, musi jeszcze raz rozważyć swój
stosunek do Stena. Znów obudziły się w niej wątpliwości, ale tym razem nie z powodu Poula.
Birgit była tak pochłonięta pisaniem listu, że straciła poczucie czasu. Dopiero kiedy Tina
zapukała do niej, oznajmiając, że czekają na nią z obiadem, zorientowała się, jak już pózno. W
pośpiechu przebrała się w prostą sukienkę z granatowego jedwabiu, do której nosiła kremowy szal i
bardzo ją lubiła. Włosy upięła wysoko i ozdobiła fryzurę grzebieniem z macicy perłowej. W
Sørholm byÅ‚o w zwyczaju przebierać siÄ™ do obiadu i ojciec surowo tego przestrzegaÅ‚ także po
śmierci Hannah. Nawet gdy jadł sam, zwykł wkładać elegancki surdut, siadając do stołu.
- O, jest nasza marzycielka! Piękna jak zawsze! - obsypał ją komplementami Wilhelm, który
rozmawiał z ojcem przy oknie w jadalni.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]