[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Naprawdę? A jeśli ten ktoś nie chce odejść? Jeśli chce zostać i przejść przez wszystko razem?
Na twarzy Rainbow odbiło się współczucie. Objęła ją ramieniem.
Wiedziałam, że coś się stało. Opowiedz mi o tym.
Ze łzami płynącymi po policzkach, Sophie zaczęła mówić. Gdy skończyła, pudełko chusteczek było
już prawie puste, podobnie jak butelka dżinu, którą Rainbow z powodu kryzysu wyciągnęła zamiast
herbaty ziołowej. Sophie patrzyła na matkę oczami spuchniętymi od płaczu.
Gdy poprosił, żebym za niego wyszła, wydawało mi się, że dotarłam do szczęśliwego końca
bajki. Nie miałam pojęcia, że będzie jeszcze druga część.
Rainbow zmarszczyła brwi i rozlała resztę dżinu do dwóch kubków.
I twoim zdaniem to znaczy, że on cię nie kocha?
Gdyby mnie kochał, to wiedziałby, że chcę po prostu być z nim.
Zapadło milczenie, w którym słychać było tylko syk gazu i muczenie krowy za oknem.
To może również znaczyć, że kocha cię bardziej, niż jesteś w stanie to zrozumieć podsunęła
Rainbow łagodnie. Chce, żebyś była szczęśliwa, i woli poświęcić własne szczęście, żeby dać ci na
to szansę. Dać ci wolność.
A jeśli ja nie chcę być wolna? wymamrotała Sophie, niespokojnie mnąc chusteczkę. Jeśli
wolę być z nim?
Rainbow pochyliła się i wzięła ją za ręce.
Tak to jest, kiedy się kogoś kocha. Nie chodzi o to, czego ty sama chcesz, tylko o to, co najlepsze
dla was obojga. On kocha cię na tyle, żeby zwrócić ci wolność, a ty musisz teraz zrobić to samo dla
niego. Musisz mu zaufać, że podejmie własną decyzję, a potem ją uszanować.
Ale to takie trudne! westchnęła i przymknęła oczy. Zobaczyła pod powiekami twarz Kita
i miała wrażenie, że serce rozdziera jej się na dwoje.
Rainbow mocniej zacisnęła dłoń na jej dłoni.
Wiem, ale miej wiarę. Pamiętaj, że wszystko zdarza się po coś. Jeśli to ma się zdarzyć, to się
zdarzy. Jeśli on cię kocha, to dowiesz się o tym.
Sophie otworzyła oczy i popatrzyła na matkę przez mgłę desperacji.
Jak?
Uśmiech Rainbow był słodko-gorzki.
Nie potrafię ci teraz powiedzieć. Będziesz musiała poczekać na jakiś znak.
Siedząc w szpitalnej poczekalni pod jarzeniówką, która denerwująco mrugała i buczała, Kit po raz
setny sięgnął po telefon i wybrał numer. W Alnburgh komórki prawie nie miały zasięgu, toteż
najpierw spróbował zadzwonić na numer stacjonarny. Czekał bardzo długo, żeby Sophie zdążyła
dojść do telefonu, gdziekolwiek była. Jeśli tam była. Ale w głębi duszy miał pewność, że jej tam nie
ma.
Powiedziała mu, że jeśli nie zmieni zdania, to wszystko między nimi skończone. Dała mu czas, żeby
przemyślał to, co powiedział wcześniej, i żeby mógł odwołać swoje słowa. Ale on nie chciał się nad
tym zastanawiać ani z nią rozmawiać. No cóż, teraz miał mnóstwo czasu na myślenie. Ponad godzinę
leżał zupełnie nieruchomo w aparacie MRI, zastanawiając się nad własną głupotą.
W nagłym przypływie zniecierpliwienia przerwał połączenie z Alnburgh i wybrał numer komórki
Sophie, modląc się w duchu, żeby odebrała. Może wcześniej siedziała w samochodzie i nie mogła
odebrać, ale teraz&
Tu jesteś, Kit? Przepraszam, że musiałeś tyle czekać. Randall wyszedł zza załomu ściany. Miał
szarą twarz i wydawał się zupełnie wyczerpany. Kit zauważył na jego koszuli ślady krwi. To był
ciężki dzień. Mieliśmy następny przypadek ewakuacji. Tym razem mina lądowa. Chodz do mnie do
gabinetu, to porozmawiamy.
Nie czekając, ruszył korytarzem. Kit podniósł się sztywno i poszedł za nim.
W jakim stanie jest ten ewakuowany?
Randall zamknął drzwi gabinetu i bezwładnie opuścił ramiona.
Ci, których do mnie przysyłają, nigdy nie są w dobrym stanie powiedział ze znużeniem,
siadając za biurkiem zarzuconym pod sufit papierami. Ale jest tutaj i żyje. To dobry początek.
Fizyczne obrażenia to tylko część tego, przez co muszą przejść. Ja mogę go pozszywać i wysłać do
domu, ale o wiele trudniej jest przezwyciężyć mentalne skutki wojny. Powiedz mi, Kit popatrzył na
niego sponad sterty papierów co wiesz o zespole stresu pourazowego?
Kit mimo zaproszenia nie usiadł.
Zespół stresu pourazowego? Jestem w wojsku już długo i znam wielu żołnierzy, którzy na to
cierpieli, ale niewiele przypadków widziałem na własne oczy, bo zwykle ujawnia się to już po
powrocie do domu& Urwał na chwilę, po czym dodał: Przepraszam cię, Randall, jeśli to
zabrzmi niegrzecznie, ale muszę już jechać.
Randall uśmiechnął się smutno i podniósł jakąś teczkę z jednej ze stert.
Oczywiście. Jesteś tu już długo. Chcesz się tylko dowiedzieć, co wyszło w badaniach, i zniknąć
stąd jak najszybciej.
Kit poczuł przypływ adrenaliny.
Masz już wyniki?
Większość. Randal przerzucił papiery w teczce. Morfologia krwi jeszcze nie dotarła
z laboratorium, ale mam wyniki rezonansu i elektromiografii.
Kit odwrócił spojrzenie i wziął głęboki oddech.
Nie chcę wiedzieć powiedział bardzo spokojnie. Jeszcze nie.
Randall podniósł na niego zdziwione spojrzenie.
Wiem, Kit, że trudno ci było stawić temu czoło, ale&
Było trudno. Kit postąpił dwa kroki naprzód i znalazł się przed szafką na dokumenty. Odwrócił
się i ruszył w przeciwnym kierunku. Ale bardzo się cieszę, że to zrobiłem, bo przy okazji mogłem
skonfrontować się też z innymi rzeczami i uświadomić sobie, jaki byłem głupi. Znów znalazł się
przed szafką z dokumentami, oparł o nią łokcie i ukrył głowę w rękach. Boże, Randall, skopałem
wszystko tak, że bardziej nie można wymamrotał.
Opowiedz mi o tym. Może to ci pomoże.
Zmiech Kita zabrzmiał gorzko.
Dzięki, ale nie mam teraz czasu. Muszę ją znalezć i wszystko naprawić, zanim będzie za pózno.
Ach! Randall ostrożnie zamknął teczkę i odłożył ją pomiędzy inne. Tak myślałem, że gdzieś
w tym wszystkim musi być kobieta.
No właśnie, gdzieś. Chyba wyjechała z Alnburgh i nie mam najmniejszego pojęcia, dokąd.
A muszę ją znalezć, zanim poznam wyniki tych badań. Muszę stanąć przed nią i powiedzieć jej
uczciwie, że Lewis miał rację. Wolę spędzić rok życia z nią niż pięćdziesiąt lat bez niej.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]