[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Prędzej umrę, niż zdecyduję się na jakieś przyje-
mności z tobą.
Connor położył palec na ustach.
Ciii. Jak będziesz opowiadać takie kłamstwa, to
burza zaraz wróci.
Bzdura!
Gdzieś w oddali odezwał się kolejny grom. Connor
mrugnął do niej, a następnie usiadł przy kominku
i podrzucił parę szczap do ognia.
Zjesz coś? spytał.
Przecież nie możemy nic ugotować bez elek-
tryczności zauważyła.
W tym momencie zapaliło się światło, oślepiając
ich zupełnie. Kiedy otworzyła oczy, zauważyła, że
Connor patrzy na nią prowokacyjnie. Nie wiedziała, co
TAJEMNICE SYDNEY 109
powiedzieć. Zaczęła się nawet zastanawiać, czy spe-
cjalnie nie wyłączył światła, żeby ją uwieść.
No, chodzmy do kuchni powiedział, widząc jej
wahanie.
Ruszyła za nim w bezpiecznej odległości. Ze zdzi-
wieniem zauważyła, że zarówno lodówka, jak i spiżar-
ka są bardzo dobrze zaopatrzone. Mogliby tu mieszkać
choćby i cały miesiąc.
Napijesz się wina? spytał, pokazując jej pełną
butelkę.
Jasmine nie przepadała za alkoholem, ale uznała, że
tym razem zrobi wyjątek. Miała nadzieję, że pozwoli
jej to trochę się rozluznić. Musi się tylko pilnować,
żeby nie wypić za dużo...
Z przyjemnością odparła.
Connor otworzył butelkę i nalał rubinowego pły-
nu do dwóch kieliszków. Jeden z nich podał Jas-
mine.
Za szczęśliwy związek powiedział, wznosząc
toast.
Odstawiła swój kieliszek, za to Connor wypił sporo
wina.
Pij, nic ci się nie stanie rzucił kpiącym tonem.
Wzięła kieliszek i wypiła jego zawartość do dna.
Była tak zła, że nawet nie poczuła smaku wina.
Jeszcze?
Czemu nie? Wzruszyła ramionami.
Napełnił jej kieliszek i dolał trochę do swojego.
Powinnaś coś zjeść zauważył. Lepiej nie pić
na pusty żołądek.
110 MELANIE MILBURNE
Nic mi nie będzie mruknęła wściekła, że jest
taki troskliwy. Poradzę sobie.
Wypiła duszkiem drugi kieliszek i dopiero przy
trzecim zrobiła to nieco wolniej, starając się poczuć
smak wina. Musiała przyznać, że było bardzo dobre.
Wiem, co chcesz zrobić powiedział Connor
w pewnym momencie. Pożałujesz tego jutro rano.
Ale jeśli dam się uwieść, też będę tego żałować.
Wybrałam więc mniejsze zło.
Wcale nie chcę cię uwieść. Jeśli będziemy się
kochać, to dlatego, że oboje tego zapragniemy i nie
będzie już innego wyjścia.
Zawsze jest jakieś wyjście powiedziała i pod-
sunęła mu pusty kieliszek.
Jako córka biskupa powinnaś mniej pić za-
uważył.
Po pierwsze, szczęśliwie nie ma tu mego ojca.
A po drugie, mam go w nosie powiedziała, nalewając
sobie kolejny kieliszek.
Lubisz się z nim drażnić, prawda?
Odpowiedz wydawała jej się na tyle oczywista, że
nawet się na nią nie siliła. Wypiła jeszcze trochę wina
i poczuła, że ma czkawkę.
Mój ojciec jest tak święty, że czasami trzeba mu
przypominać, że inni nie są rzuciła po dłuższej
przerwie i znowu czknęła.
Connor spojrzał na nią z niepokojem.
Rozumiem. Zajrzał do wnętrza lodówki. Za-
raz przygotuję coś do jedzenia.
Jasmine zaczęła się zastanawiać, dlaczego mu to
TAJEMNICE SYDNEY 111
powiedziała. Czyżby alkohol już zaczął na nią działać?
Musi uważać, bo inaczej zacznie mówić rzeczy, któ-
rych nie powinna zdradzać.
Co powiesz na wędzonego łososia i sałatkę?
Zwietnie.
Jasmine usiadła przy stole. Tak czuła się pewniej,
a poza tym doszła do wniosku, że rzeczywiście powin-
na coś zjeść. Connor postawił przed nią wiktuały.
Moglibyśmy zjeść w jadalni, ale tu jest chyba
cieplej rzucił, wykładając sztućce na środek stołu.
Sam zajął miejsce po jego drugiej stronie.
Nie wyglądasz na głodną zauważył, kiedy
ledwie tknęła łososia.
Zjadłam duże śniadanie.
Przyglądał jej się przez chwilę, jakby nie bardzo
wiedząc, co powiedzieć. Jasmine wytrzymała jego
spojrzenie, być może dlatego, że wszystko jej nagle
zobojętniało. Miała wrażenie, że pokój gdzieś od niej
odpływa, że robi jej się słabo, i żeby się pokrzepić,
wypiła jeszcze wina.
Nagle coś sobie przypomniała.
Czy jest tu telefon? spytała. Muszę zadzwo-
nić do ośrodka i powiedzieć, jak długo nie będzie mnie
w pracy.
Connor położył rękę uspokajającym gestem na jej
dłoni, ale szybko ją cofnęła.
Już to zrobiłem powiedział.
Zastygła nagle z widelcem w ręku. Rozdrażniło ją
to, że wtrąca się w jej sprawy.
Nie miałeś prawa!
112 MELANIE MILBURNE
Connor jednak wytrzymał jej pełne złości spo-
jrzenie.
Chodziło mi o to, żebyś miała przyjemny miesiąc
miodowy.
Przyjemny? powtórzyła z niedowierzaniem.
W tym nie ma nic przyjemnego!
Tylko na razie zapewnił, a ona poczerwieniała
i znowu zrobiło jej się gorąco, wręcz duszno.
Zerwała się na równe nogi, ale musiała chwycić się
stołu, żeby się nie przewrócić.
Jasmine... rzucił zaniepokojony.
Daj mi spokój! krzyknęła i tupnęła nogą.
Connor również wstał, co sprawiło, że nagle po-
czuła się bardzo mała.
Nie dotykaj mnie pisnęła.
Nie zrobiętego, jeśli sama zdołasz dojść do łóżka
powiedział do niej tak, jakby przemawiał do małego
dziecka. Zaczynasz się dziwnie zachowywać.
Aypnęła na niego z niechęcią.
A czemu miałabym się zachowywać normalnie?
To ty zmusiłeś mnie do tego nienormalnego małżeń-
stwa i sprowadziłeś do nawiedzonego domu gdzieś
w głuszy... I teraz co, może mi powiesz, że masz wobec
mnie uczciwe zamiary?
Na jego ustach pojawił się lekki uśmiech.
Nie powiem rzucił.
Jasmine z trudem przełknęła ślinę. Chciała go roz-
złościć, ale bała sięzaatakować bezpośrednio. Po chwili
namysłu przewróciła stojące na stole kieliszki i butelkę
z resztką wina. Zrzuciła też talerze z sałatką na podłogę.
TAJEMNICE SYDNEY 113
Udało się. Był wyraznie zły.
Nagle zrobiło jej się głupio.
To nie było zbyt mądre zauważył.
Wszystko mi jedno mruknęła, patrząc na kawał-
ki szkła. Zasłużyłeś sobie na to. Szkoda, że nie
poplamiłam tej twojej nieskazitelnie białej koszuli.
Connor westchnął ciężko.
Dobrze, teraz musisz posprzątać mruknął.
Cóż, nie powinieneś mi dawać za dużo czer-
wonego wina powiedziała, chcąc rozładować atmo-
sferę.
Posprzątaj, a potem pokażę ci naszą sypialnię
rzekł bez cienia uśmiechu.
Jasmine już otworzyła usta, żeby powiedzieć mu,
co myśli o tych jego rozkazach i o wspólnej sypialni,
ale Connor wyszedł z kuchni. Po chwili usłyszała, jak
krząta sięw salonie. Prawdopodobnie dorzucił jeszcze
nieco drew do ognia.
Sięgnęła ze złością po szufelkę i szczotkę i zabrała
się do sprzątania. Musiała uważać, żeby nie pochylać
za bardzo głowy, bo nagle cały świat zaczynał wiro-
wać wokół niej. Na koniec przetarła jeszcze stół mokrą
ścierką i schowała pojemnik z resztką sałatki do lodów-
ki. Była gotowa, by obwieścić Connorowi, że nie
zamierza dzielić z nim łoża, chociaż jeśli idzie o stół,
uczyniła pewien wyjątek.
Zajrzała do salonu, ale go tam nie zastała. Tylko na
kominku wciąż buzował wesoło ogień. Przez chwilę
patrzyła z przyjemnością na palenisko, a potem ruszy-
ła w głąb domu.
114 MELANIE MILBURNE
Był w sypialni, wspaniałym pomieszczeniu, które-
go wykuszowe okno wychodziło wprost na Pelican
Head. Wielkie łoże zajmowało sporą jej część, chociaż
pomieszczenie nie należało do małych.
Jasmine wskazała teatralnym gestem mebel.
Nie będę w nim z tobą spała.
Przez chwilęprzyglądała mu się, chcąc zgadnąć, co
myśli, ale twarz Connora była nieprzenikniona.
Rozumiem. Bardzo mi przykro.
Zmieszała się trochę i spuściła oczy.
To nie znaczy, że nie jesteś atrakcyjny. Po pros-
tu... nie mogę tego zrobić wyrzuciła z siebie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]