do ÂściÂągnięcia - download - pobieranie - pdf - ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

falę uczuć.
Właśnie tutaj, w pokoju, który odnowił jako pierwszy,
Alanna dała się ponieść swej romantycznej naturze. Poranna
mgÅ‚a już opadÅ‚a i przez przejrzyste koronkowe firanki prze­
świecało słońce, rzucając ciepły, złoty blask na pokój. Aóżko
zarzucone falbaniastymi poduszkami budziło wspomnienia,
niemal bolesne, zważywszy na okoliczności jego dzisiejszej
wizyty.
Wziąwszy się w garść, zaczął wyciągać z szuflad bieliznę
i swetry i wpychać je na chybił trafił do torby. Potem przyszła
kolej na szafę. Kiedy ujrzał koronkową suknię ślubną Alanny,
zastanawiaÅ‚ siÄ™ przez chwilÄ™, czy nie pozostawić jej na miej­
scu. W końcu, przekonywał się z goryczą, poleciła mu zabrać
tylko jego rzeczy. Nie wspominaÅ‚a o sukience. Kiedy uÅ›wia­
domiÅ‚ sobie, że po prostu o niej nie pamiÄ™taÅ‚a, popadÅ‚ w jesz­
cze wiÄ™ksze przygnÄ™bienie. Czy to oznaczaÅ‚o, że mogÅ‚a zapo­
mnieć również o nim? I o tym, co ich łączy?
- Nie bÄ…dz idiotÄ… - mruknÄ…Å‚ pod nosem, patrzÄ…c na swoje
odbicie w lustrze w białej wiklinowej oprawie wiszącym nad
TEN TRZECI " 85
dobraną do niego toaletką, na której stały białe świece, srebrne
szczotki do włosów i kolekcja kryształowych flakoników na
perfumy. - Nie pamiÄ™taÅ‚a o sukience, bo byÅ‚a podenerwowa­
na, i tyle. - WziÄ…Å‚ do rÄ™ki bÅ‚Ä™kitny rozpylacz i nacisnÄ…Å‚ pozÅ‚a­
caną nasadkę. Dobrze znany, podniecający zapach przyprawił
go o ból w lędzwiach. Zaklął cicho.
Wyciągając z szafy swoje ubrania, obiecał sobie solennie,
że nie dopuści do utraty Alanny. Choć naprawdę współczuł
Mitchowi Cantrellowi, który przez pięć lat przeżywaÅ‚ kosz­
mar, jego graniczące z cudem uwolnienie nie oznaczało, że
może wrócić do swego życia - i żony -jakby tych lat nie było.
Alanna należała teraz do Jonasa. I niech go diabli wezmą, jeśli
oddajÄ… bez walki.
SkoÅ„czyÅ‚ siÄ™ pakować, zatrzymaÅ‚ na progu i obrzuciÅ‚ sy­
pialnię ostatnim długim spojrzeniem. Wzdrygnął się, kiedy
podstÄ™pny umysÅ‚ podsunÄ…Å‚ mu obraz Mitcha i Alanny spÄ™dza­
jących leniwy niedzielny poranek w łóżku. Wtem przyszedł
mu do głowy pewien pomysł. Na tyle szokujący, że mógł
obrócić siÄ™ przeciwko niemu. Do diabÅ‚a z tym, osÄ…dziÅ‚, odkÅ‚a­
dając torbę i podwijając rękawy. Warto zaryzykować.
A poza tym, przekonywał się, zabierając się do pracy,
w miłości i na wojnie wszystkie chwyty są dozwolone.
Alanna niewiele zapamiÄ™taÅ‚a z wydarzeÅ„ tamtego ty­
godnia. Wiedziała, że kiedyś będzie tego żałowała. W końcu
ile razy ma się okazję rozmawiać z prezydentem? Ale brak
snu i niepokój zaćmiły jej umysł całkowicie. Miała tylko
nadzieję, że w miarę logicznie odpowiadała na zadawane
pytania.
Symptomy choroby Mitcha nasiliły się podczas pierwszej
nocy w szpitalu, wiÄ™c uroczystość w Ogrodzie Różanym prze­
sunięto o parę dni, po czym pozwolono im wrócić do San
Francisco.
86 " TEN TRZECI
Osłabiony lekarstwami Mitch spał przez całą drogę do
domu, pozostawiwszy AlannÄ™ sam na sam z niespokojnymi
myślami. Elizabeth również nie zdradzała chęci do rozmowy.
Dystans między dwiema kobietami, które były sobie kiedyś
bliskie jak matka i córka, stopniowo się zwiększał. Obydwu
leżało na sercu dobro Mitcha, ale każda chciała to osiągnąć na
swój sposób. Choć Elizabeth nie powiedziała tego głośno,
dała Alannie odczuć, że jej miejsce jest przy Mitchu.
Kiedy koÅ‚a samolotu uderzyÅ‚y o pÅ‚ytÄ™ lotniska, Mitch prze­
budził się i gwałtownie ścisnął dłoń Alanny.
- Allie?
- Jestem tu, Mitch. Wszystko w porzÄ…dku. WÅ‚aÅ›nie wylÄ…­
dowaliśmy w San Francisco.
PrzeniósÅ‚ szklisty, nierozumiejÄ…cy wzrok na widok za ok­
nem, dobrze znajomy i obcy zarazem.
- W San Francisco? Nie w Bejrucie?
- Nie w Bejrucie - powiedziała łagodnie, wymieniając
krótkie spojrzenie z Elizabeth. - Coś ci się śniło.
Zirytowany współczuciem malującym się w ciemnych
oczach Alanny, Mitch potarł dłonią twarz.
- Zniłem. Znił mi się tamten dzień. - Na wspomnienie
porwania i cierpień, które po nim nastąpiły, wstrząsnął nim
dreszcz grozy.
Alanna z trudem powstrzymywała się od płaczu. Chociaż [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • goeograf.opx.pl