do ÂściÂągnięcia - download - pobieranie - pdf - ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

bli¿u statku eksplodowa³y pociski.
To jest South Bay, domySli³ siê Tull. To mo¿e byæ tylko South
Bay, najwiêksze miasto Dziczy. Znaczy³oby to, ¿e Ród Klingi zdo-
by³ wszystkie porty na pó³noc od Fortu Storm. Wolne miasta zosta³y
zdobyte.
Ta mySl sprawi³a, ¿e nieomal stanê³o mu serce. Zastanawia³ siê,
co powinien zrobiæ, jeSli uda mu siê uciec. Potem pobieg³ co si³ i rzuci³
siê przez burtê okrêtu, prosto w czarn¹ wodê.
kolici, stra¿nicy i s³udzy przyboczni rozst¹pili siê na boki, gdy
lord Atherkula przekroczy³ próg kabiny. Ciê¿ko oddycha³ w go-
r¹cym powietrzu nocy. Odrzuci³ karmazynowy kaptur, ods³aniaj¹c
d³ugie str¹ki krêconych w³osów srebrnego koloru. G³êboko osadzo-
nymi oczami popatrzy³ na trupa Chulaty le¿¹cego na ³Ã³¿ku. Teraz
cia³o przykryto ceremonialnym ca³unem z wyprawnej skóry czarne-
go wilka.
W kabinie by³o ciemno i parno, wyk³adane koSci¹ s³oniow¹ Scia-
ny wydziela³y zapach perfum. Przy ³Ã³¿ku, w jego g³owach i nogach,
sta³y Swiece, które mia³y prowadziæ zmar³¹ do Krainy Kszta³tów.
152
Stoj¹cy za Atherkul¹ s³u¿¹cy i gwardziSci patrzyli z przera¿e-
niem na starego szamana.
 Wszechpotê¿ny!  wykrzykn¹³ jeden z nich, chc¹c go udo-
bruchaæ. Niechby Atherkula zacz¹³ mówiæ, choæby po to, ¿eby prze-
³amaæ milczenie. Atherkula zignorowa³ wezwanie. Akolici bali siê
go, wyczuwa³ to, wyczuwa³, ¿e wspólnie staraj¹ siê os³oniæ swoje
mySli, strach, który w nich wzbudza³.  Boj¹ siê mnie, pomySla³.
 Boj¹ siê, bo nie odczuwam mi³oSci, bo mówi siê, ¿e jestem bez
serca, ¿e jestem prawie jak cz³owiek. Ale Atherkula mia³ serce. By³o
przepe³nione ¿alem, dzikim pragnieniem wyrwania siê z tego po-
mieszczenia.  Och, ¿ebym choæ trochê by³ cz³owiekiem.
Atherkula Sci¹gn¹³ wilcz¹ skórê z cia³a kobiety. Chulata le¿a³a
naga na jedwabnych przeScierad³ach. Widzia³ plamy na jedwabnej
poszewce poduszki, któr¹ zosta³a zakneblowana. Musia³a wymioto-
waæ, kiedy siê dusi³a. Na szczêScie stra¿nicy trochê ju¿ j¹ oczyScili.
Atherkula lekko dotkn¹³ jej twarzy. Zdziwi³o go, ¿e cia³o jest takie
zimne.
 KtoS, zdaje siê, mówi³, ¿e umar³a przed chwil¹?  zapyta³ ja-
kiegoS m³odzieñca.
 Tak, wszechpotê¿ny!  krzykn¹³ stra¿nik, padaj¹c na kolano. 
To znaczy... Dopiero co siê dowiedzia³em, ¿e nie ¿yje.
 Czy¿byS nie by³ w jej ochronie osobistej?  zdziwi³ siê Ather-
kula.
 By³em, panie!  krzykn¹³ m³odzieniec.  Ale zwolni³a mnie
na noc, ¿eby spêdziæ czas z niewolnikiem Tullem!
Atherkula zamkn¹³ szeroko otwarte oczy Chulaty. Pozwoli³, ¿eby
jego d³oñ d³u¿ej spoczê³a na jej twarzy.
 By³a potê¿n¹ czarownic¹, jak na kogoS w jej wieku. W ca³ym
Bashevgo najwy¿ej jeszcze trzy mog³yby siê z ni¹ równaæ. To wiel-
ka dla nas strata.  Mówi³ to, jakby do siebie. Zwróci³ siê do stra¿ni-
ka.  Gdzie jest Tull?
Stra¿nik wygl¹da³, jakby chcia³ wetrzeæ siê w pod³ogê, ale Ather-
kula nie wyczuwa³ jego mySli, nie by³ w stanie zobaczyæ aury m³o-
dzieñca.  Skorzysta³eS z lekcji Chulaty, ma³y, niedopieczony czarow-
niku, wij siê teraz , pomySla³.  Spróbuj ukryæ swoje mySli przede
mn¹, jeSli zdo³asz.
 Nie mo¿emy go znalexæ. Musia³ zeskoczyæ ze statku ostatniej
nocy, kiedy zdobywaliSmy South Bay. Sprawdzamy teraz inne statki,
¿eby stwierdziæ, czy go przypadkiem nie schwytano w czasie bitwy.
 Tull  powiedzia³ Atherkula  zabra³ mi kolejnego czarownika.
153
Podmuch wiatru zako³ysa³ okrêtem. Atherkula znieruchomia³.
Przys³uchiwa³ siê wyciu wichury nie tylko uszami. Daleko, w oce-
anie, s³ysza³ duszê id¹c¹ po wodzie, duszê cz³owieka, który uton¹³
tutaj przed wielu laty. Atherkula domySla³ siê, ¿e ten duch jest Swia-
domy obecnoSci Atherkuli i ¿e to go niepokoi.
 Zostawcie mnie z cia³em  rozkaza³, wskazuj¹c g³ow¹ Chula-
tê.  Poczekajcie na zewn¹trz.
Akolici, gwardziSci i s³udzy rozbiegli siê w mroku jak gawrony
wylatuj¹ce z gniazd. Drzwi zostawili otwarte na oScie¿. Atherkula
zatrzasn¹³ drzwi i zamkn¹³ je na klucz. Wróci³ do trupa Chulaty roz-
postartego na luksusowym ³o¿u.
Chwilê wpatrywa³ siê w zw³oki, ³zy zaczê³y nap³ywaæ mu do oczu.
 Prawie cz³owiek, prawie cz³owiek, tak o mnie mówi¹, bo mySl¹, ¿e
jestem okrutny i martwy w Srodku. Poczu³ przepastn¹ pustkê, zak³u-
³o go serce. Pog³aska³ martw¹ dziewczynê po ramieniu, b³¹dzi³ d³oni¹
po p³askim twardym brzuchu, uScisn¹³ na koniec w¹sk¹ rêkê Chulaty.
Uklêkn¹³ i poca³owa³ j¹ w usta tak, jak o tym po tysi¹ckroæ marzy³ za
¿ycia dziewczyny. Jej wargi by³y nie tylko zimne, lecz suche i szorst-
kie jak papier. Przylgn¹³ do nich odór wymiotów.
 DwadzieScia trzy lata, mySla³ Atherkula.  Od dwudziestu trzech
lat wiedzia³em, ¿e jesteS moj¹ córk¹. Kocha³em ciê i nie mog³em ci
o tym powiedzieæ. W Rodzie Klingi mê¿czyxni nie przyznawali siê
do swoich dzieci, gdy¿ rywale mogliby u¿yæ ich potomstwa jako celu.
Roz³o¿y³ ramiona, jakby chcia³ nimi otoczyæ dziewczynê, sze-
rokie rêkawy jego purpurowej szaty opad³y na cia³o. Wygl¹da³ jak
ogromny czerwony krab z ³upem w kleszczach. Potem po³o¿y³ siê
obok niej, delikatnie wzi¹³ j¹ w objêcia. Wstrzyma³ oddech.
Niejeden inny czarownik musia³by utoczyæ wiadro krwi, stan¹æ
u wrót Smierci, ¿eby zdj¹æ pêta ze swego ducha i wêdrowaæ wedle
woli po Krainie Kszta³tów. Atherkula zaS przez ca³y czas czêSci¹
swego jestestwa przebywa³ w zaSwiatach. W przeciwieñstwie do [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • goeograf.opx.pl