[ Pobierz całość w formacie PDF ]
gła oddychać.
Czy kochasz mnie aż tak bardzo? zapytał.
Dużo bardziej niż myślisz wyszeptała Ori
na. Ale będziesz mi musiał... opowiedzieć, jak
masz zamiar wykorzystać to, co tacie udało się
stworzyć, ponieważ on wierzył, że tylko postęp
i produkcja zapewnią rozwój jego ojczyznie.
Juarez milczał, a Orina mówiła dalej: Dziś wie
czorem czytałam, jak twój imiennik, wielki meksy
kański reformator, przyczynił się do rozbudowa
nia i utrwalenia świadomości narodowej mieszkań
ców Meksyku. Mój pragnął też poświęcić się dla
Ameryki. Juarez zamyślił się głęboko. Nie
możemy tego wszystkiego porzucić... jak okręt bez
steru ciągnęła Orina. Musimy wybrać wła
ściwych ludzi na właściwe miejsca. Niektórzy ze
starzeją się, nie sprawdzą i ich również trzeba bę-
163
dzie zastąpić. Spojrzała na niego wymownie.
Pomóż mi, proszę, pomóż mi dokonać właściwego
wyboru... Ale jestem twoją żoną i nigdy cię nie
zostawiÄ™.
Juarez wciąż milczał. Orina bojąc się, że go stra
ci, gorączkowo myślała, jak do tego nie dopuścić.
W pewnej chwili cichutko zapytała:
Czy... czy pomyślałeś, że mogę mieć...
dziecko?
Juarez był wyraznie przygnębiony.
To nie powinno się wydarzyć powtó
rzył. Popełniłem niewybaczalny błąd. Nie po
trafiłem zapanować nad sobą chociaż udawało mi
się to każdej nocy, kiedy byłaś tak blisko.
A więc pragnąłeś mnie, naprawdę mnie pra
gnąłeś? wyszeptała Orina.
Nieprzytomnie! przyznał Juarez. Je
steś zbyt piękna, mój aniele, aby mężczyzna był
w stanie zachować przy tobie rozsądek! Pogła
dził ją pieszczotliwie, a kiedy spojrzała na niego
z niedowierzaniem, dodał: Mimo to wstydzę
się, że okazałem się zbyt słaby, aby nad sobą za
panować.
Widzę, że żałujesz... iż się ze mną... kocha
łeś ze smutkiem zauważyła Orina.
Ależ to nieprawda! gwałtownie zaprze
czył Juarez. Kocham cię, ponieważ jesteś odwa
żna i wspaniale zachowywałaś się w tych, muszę
przyznać, dosyć niezwykłych okolicznościach.
164
Jednak teraz chcesz mnie opuścić! Och,
Juarezie, jak możesz być taki okrutny? A kiedy
milczał, dodała: Być może będę miała dziecko
i jeśli ciebie przy mnie nie będzie, ono umrze jak
to biedne hiszpańskie niemowlę, które zostało bez
matki...
Nie powinnaś tak myśleć! gwałtownie
przerwał jej Juarez. Tylko raz straciliśmy gło
wę i nie ma powodu przypuszczać, że zaraz bę
dziesz miała dziecko.
Będę się modliła, aby... tak się stało rze-
kła Orina. Ale zrozum, Juarezie, to będzie dla
mnie straszne, jeśli wydam na świat dziecko, a cie
bie nie będzie przy mnie... naprawdę straszne, bez
względu na to, ilu lekarzy, nianiek i innych obojęt
nych mi ludzi będzie się kręcić koło mnie.
Wystawiasz mnie na ciężką próbę rzekł
Juarez. Nie wolno mi jednak zapomnieć, że je
stem twoim dłużnikiem, i że póki tego długu nie
spłacę, nie będę mógł spojrzeć ci w oczy.
Czyżby pieniądze znaczyły dla ciebie wię
cej niż miłość? z goryczą zapytała Orina, a kiedy
nie odpowiadał, dodała: Dobrze więc, jeśli mnie
opuścisz, podążę za tobą, gdziekolwiek pójdziesz,
ja pójdę za tobą. Jeśli to wszystko, co tata budował
przez całe życie, ulegnie zniszczeniu albo zmarnu
je się przez zwykłą nieudolność... nic już nie będę
mogła... zrobić.
165
I kiedy ostatnie słowa wymawiała przez łzy,
Juarez rzekł:
Adam miał rację twierdząc, że to Ewa go
skusiła.
I znowu zaczął ją całować z pasją i dzikim po
żądaniem, tak jak to już czynił poprzednio. A jednak
Orina zdawała sobie sprawę, że były to zupełnie
inne pocałunki. Teraz Juarez był jeszcze bardziej
męski, jakby chciał pokazać swoją siłę, zdecydo
wanie i stanowczość, która zmusza do uległości.
I kiedy czuła, jak ogarnia ją fala namiętności i jak
ich ciała i dusze stają się jednością, wiedziała, że
Juarez nigdy już jej nie opuści.
Nstępnego dnia po południu, kiedy słońce
nie grzało już tak mocno, obydwoje dotarli do na
brzeża portowego w Sadaro. To była długa i mę
cząca podróż. Zatrzymali się na lunch w tej samej
chacie, w której już poprzednio goszczono Ori-
nÄ™.
Juarez rozłożył na podłodze jeden ze znajdują
cych się w izbie materaców, nalegając, aby trochę
wypoczęli przed dalsząpodróżą. Wiedzieli, że nikt
im nie przeszkodzi, ponieważ poza nimi nie było
żadnych innych gości, a Indianka poszła do kuch
ni zająć się przygotowaniem obiadu. Kiedy Juarez
wziął Orinę w ramiona, była nieprzytomna ze
166
szczęścia. I nie sprawił tego żaden narkotyk, ale
prawdziwa, gorąca miłość.
Wjechali do Sadaro. To, co się wydarzyło w gó
rach, lotem błyskawicy dotarło do mieszkańców
osady. Ludzie wybiegli ze swoich ruder, aby powi
tać Juareza, a tłum dzieci wpatrywał się w Orinę
proszÄ…cymi oczami.
Podjechali do nabrzeża i zsiedli z koni, a Orina
rozdała dzieciom wszystkie monety, jakie tylko
miała w kieszeniach. Powiedziała im, aby kupiły
sobie za to trochę owoców. A kiedy rozradowane
dzieci rozbiegły się i zostali sami, Orina z lękiem
spojrzała na Juareza. Obawiała się, że może pomy
śleć, iż bawi ją rozrzucanie pieniędzy. Czuła, że
w przyszłości będzie jeszcze miała z tym dużo kło
potów. Trzeba będzie wiele czasu i cierpliwości,
aby we wszystkim siÄ™ ze sobÄ… zgadzali.
Kapitan Bennett przywitał się z nimi, po czym
wszyscy przeszli do salonu.
Poleciłem przygotować niewielką przekąskę
i coś zimnego do picia rzekł kapitan. Obiad
zostanie podany nieco pózniej.
Dziękuję, kapitanie odpowiedziała Ori
na. Spodziewam się, iż dotarło do pana, że wy
szłam za mąż.
To prawda przyznał kapitan. Mam
nadzieję, że będzie pani bardzo, bardzo szczęśli
wa. Następnie kapitan zwrócił się do Juareza:
Moje gratulacje, sir! Niech mi będzie wolno zau-
167
ważyć, że jestem pod ogromnym wrażeniem pana
wyczynu! Po chwili dodał z uśmiechem: Nie
sÄ…dzÄ™, aby przedtem komukolwiek w Sadaro przy
szło do głowy zmienić bieg strumienia!
Juarez uśmiechnął się, ale nic nie powiedział,
i wtedy kapitan, jakby nagle coÅ› sobie przypo
mniawszy, rzekł:
A propos, sir. Otrzymałem telegram, który,
jak mi wyjaśnił ojciec Miguel, adresowany jest do
pana. W domu gubernatora długo zastanawiano się,
kto to jest Mr Standish. Nikt nie wiedział, że to
pańskie nazwisko. Mówiąc to, wręczył Juare
zowi kopertÄ™.
Orina ogromnie była ciekawa, co też ona zawie
ra. Kiedy kapitan opuścił salon, a Juarez wciąż
w milczeniu patrzył na trzymany w ręku telegram,
Orina zapytała:
Co w nim... jest? Nie przypuszczałam, iż
ktokolwiek wie, że tu jesteś!
To z Nowego Jorku odpowiedział.
Zaintrygowana, podeszła do niego, mając na
dzieję, iż nie będzie to zła wiadomość. Patrząc mu
przez ramię, wolno zaczęła czytać:
JW Pan Alexis Standish
Rezydencja Gubernatora w Sadaro
Od Miltona RidÄ…uewortha, sekretarza Jego Eks
celencji Ambasadora Wlk. Brytanii w Nowym Jor-
168
ku. Z żalem zawiadamiam Pana, że Pański stryj Lord
Standish of Broadway, ambasador Wik. Brytanii
w USA, w dniu dzisiejszym zmarł na atak serca. Pro
szą wracać do Nowego Jorku najszybciej, jak to tyl
ko możliwe. Niezbędne zorganizowanie transportu
ciała zgodnie z ostatnią wolą zmarłego.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]