do ÂściÂągnięcia - download - pobieranie - pdf - ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

myślach panował absolutny chaos, lecz cóż... mógł być jedynie
113
RS
niezmiernie szczęśliwy, że zdarzył się taki cud. Pocałował Paige,
wyszeptał jej imię, gdy przywarli do siebie, i mogło się zdawać, że nim
jeszcze skończyli cieszyć się sobą po raz pierwszy, wszystko - z jej
inicjatywy - zaczęło się od nowa.
Potem leżał przy niej, wyczerpany, lecz nieskończenie szczęśliwy.
- Ach, ty... - odezwał się żartobliwie, gdy był już w stanie mówić. -
%7łeby tak mnie oszukiwać...
- Ty też kłamałeś.
Roześmiała się, wypełniona wspaniałym uczuciem, jakie dać może
człowiekowi świadomość własnej fizyczności. Pocałował ją w ramię.
- Przepraszam, jeśli cię bolało. Gdybym wiedział...
- Cieszę się, że nie wiedziałeś. Było tak... - w jej oczach odmalował
siÄ™ zachwyt - tak dobrze. Wspaniale.
Przygarnął ją do siebie, ucałował, a potem odrzucił jej z czoła
wilgotne włosy.
- Tak bardzo, tak bardzo cię kocham... Czemu - zapytał miękko -
dręczyłaś mnie Jeanem-Louisem?
Położyła mu palce na ustach.
- Cii... Nie chce mi się rozmawiać. Nie teraz. Jeszcze nie.
- Masz racjÄ™. Nie czas i nie miejsce po temu. Chodz, wykÄ…piemy siÄ™.
Stanęli pod prysznicem, rozkoszując się spływającymi kaskadami
wody. Potem zaniósł ją do swego pokoju. Domyśliła się dlaczego, kiedy
zobaczyła, jakich rozmiarów jest łóżko. Położył ją na nim i odwinął jej z
głowy ręcznik.
- Daj, wysuszę ci włosy.
114
RS
Usiadła, a wtedy ukląkł za nią i delikatnie rozłożył długie, splątane
pasma. W pewnej chwili luzny szlafrok spadł jej z ramion, odsłaniając
piersi. Wyglądały tak pysznie, że aż głośno wyraził swój apetyt na nie.
- Ogarnij się - powiedział.
- A to czemu? - zapytała tonem niewiniątka, chociaż dobrze
wiedziała w czym rzecz.
- Bo inaczej zaraz znowu siÄ™ do ciebie zabiorÄ™.
- Tak? - Zerknęła na niego przez ramię. - No, to na co czekasz?
- Ach, ty czarownico... - szepnął. - Ty piękna, cudowna
czarodziejko... Moja przyszła żono...
- %7łono - powtórzyła, nie otwierając oczu. - Jak to cudownie brzmi.
Byliśmy sobie przeznaczeni, prawda?
- Tak. To było nieuniknione. Od początku byłem pewien, że tak się
stanie.
- Prędko się pobierzemy?
- Jak najprędzej, moja ukochana.
- I będziemy się co noc kochać?
- A chcesz? - Bezgranicznie szczęśliwy, Milo droczył się z nią jak
nigdy dotÄ…d.
- No pewnie.
- W takim razie - lekko ugryzł ją w ucho - będziemy się kochać i
wieczorem, i z rana.
- A wolno tak?
- Tylko wtedy, gdy jest się mężem i żoną...
Roześmiała się i zwilżyła językiem wargi.
- Chce mi się pić.
115
RS
- Zaraz coś przyniosę. - Odgarnął jej suche już włosy i pocałował w
szyjÄ™. - Nie wstawaj.
Kiedy wrócił, zobaczył, że prawie usnęła.
- Hej! - rozbudził ją dmuchnięciem w szyję. - Mówiłaś, że chce ci się
pić.
- O tak! - Usiadła, absolutnie naturalna w swojej nagości. -
Szampan?! Cudownie!
- Nie wypada pić czego innego w taki wieczór! - Otworzył butelkę i
napełnił wysokie kieliszki pieniącym się trunkiem. - Wypijmy za nas i za
wszystkie nasze dni i noce. Niech będą takie piękne, jak dzisiejsza.
Paige chciwie opróżniła kieliszek, co widząc, pokręcił z uśmiechem
głową.
- Nikt ci nigdy nie mówił, że szampana się sączy, a nie wlewa w
siebie jak wodÄ™ mineralnÄ…?
- Następny wypiję wolniutko - obiecała, podsuwając kieliszek.
Przed zejściem do piwniczki z winem, Milo włożył szlafrok, ale teraz
znowu zrzucił go z siebie. Paige przyglądała mu się z zachwytem. Był
szczupły i muskularny, przypominał jej  Dawida" Michała Anioła.
- Masz wspaniałą sylwetkę - powiedziała szczerze. -Myślałam, że
tylko rzezby mężczyzn są piękne. Teraz wiem, że piękny może być
również żywy mężczyzna.
- Dziękuję. - Podał jej szampana. Oparta o zagłówek, sączyła go, nie
spuszczajÄ…c oczu z Mila. - Ale to nie po raz pierwszy widzisz mnie
nagiego. Jakiś tydzień temu podglądałaś mnie, kiedy pływałem w
basenie...
- Myślałam - zaśmiała się - że mnie nie widzisz.
116
RS
- Nie widziałem, ale... po prostu czułem twoją obecność. Może, gdy
chodzi o ciebie, jestem psychiczny.
Roześmiała się znowu i trochę senna, rozluzniona szampanem i
pijana miłością, powiedziała bez zastanowienia:
- Zawsze byłeś. Pamiętasz, jak się schowałam w kre... - Urwała w
pół słowa. Milo spojrzał na nią badawczo. - Kiedy przyjechałeś do Paryża
i... znalazłeś mnie. To było naprawdę coś nie z tej ziemi.
Umilkła, spostrzegając w jego oczach konsternację. Nagle z
pociemniałą od gniewu twarzą chwycił ją za nadgarstek.
117
RS
ROZDZIAA ÓSMY
Tym, co zdradziło Paige, były jej oczy. Te niezwykłe, nie dające się
zapomnieć oczy, które tak ukochał i które pomogły mu ją odnalezć.
Malowało się w nich teraz nie tylko przerażenie, ale i poczucie winy.
Wydawało mu się już, że czytał w niej jak w otwartej księdze, że zna
wreszcie odpowiedz na dręczące go pytania. Tymczasem wszystko to
okazywało się fikcją.
- Ty dziwko! - krzyknął. - Ty okrutna, zakłamana dziwko!
- To nie tak! - Zasłoniła się, choć nie podniósł na nią ręki. - Nic nie
rozumiesz.
- Nie? - Uniósł się gniewem. - No to mów! Czego to ja nie
rozumiem?
Prawie widział, prawie słyszał jej myśli. Czy znowu miała zamiar mu
wmawiać, że się pomylił? Jakiej wymówki szukała?
- Coś niecoś sobie przypominam - powiedziała z wymuszonym
uśmiechem. - Może wraca mi pamięć.
- A może - dopowiedział lodowato - kłamiesz przez cały czas i nigdy
jej nie straciłaś. Taka jest prawda, co? Czy to jakaś perwersyjna zabawa?
Czy dla ciebie w ogóle cokolwiek się liczy?
Popatrzyła na niego z czułością.
- Tak - odpowiedziała zduszonym głosem. - Miłość do ciebie.
Zawsze...
- Kłamiesz! Mdli mnie od twoich kłamstw. Chcę znać prawdę,
słyszysz? - Potrząsnął nią z całych sił. - Nigdy nie straciłaś pamięci, to
było kłamstwo, tak?
118
RS
- Udawałam. Tak, ale... Milo, proszę cię, posłuchaj. Chcę ci coś
wyjaśnić.
- A to świetnie, bo na nic innego nie czekam.
Podniosła ręce do twarzy i zakryła sobie usta, jakby próbowała
wepchnąć z powrotem oddech i zapanować nad głosem.
- Straciłam pamięć, kiedy byłam we Francji, przysięgam. Ale gdy
mnie tu przywiozłeś, kiedy zobaczyłam tamto mieszkanie i potem... kiedy
pocałowałeś mnie po raz pierwszy... pewne sprawy zaczęły do mnie
wracać. Nie wszystkie od razu... nic ważnego. Pewnych rzeczy nadal nie
wiem. Ale z każdym dniem przypominałam sobie coraz więcej.
- Ale nie uznałaś za stosowne powiadomić mnie o tym - powiedział z
sarkazmem. - Nie pomyślałaś, że mogłoby mnie to interesować? A może
po prostu bawiło cię udawanie? Może myślałaś sobie: ciekawe, czy uda się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • goeograf.opx.pl